Friedrich Schiller

Biuletyn informacyjny
Nowej Solidarności

16.08.99 r. nr 29

“Czy stoimy w obliczu wojny?”


Lyndon LaRouche

Ci,którzy przywiązują uwagę do otaczającej nas rzeczywistości, zadają sobie dziś pytanie: “Czy trzecia wojna światowa, tym razem z użyciem broni jądrowej, jest nieunikniona?”. Moja odpowiedź brzmi: nie, nie jest nieunikniona, ale jej niebezpieczeństwo jest na tyle  poważne, że poważni ludzie zadają sobie to pytanie.
 Działania popychające obecne wypadki w kierunku wojny jądrowej pochodzą z kręgów wokół monarchii brytyjskiej, czego przykładem jest polityka Tony Blaira, przypominającego brytyjskiego premiera rządu z lat 30-tych, Ramsaya MacDonalda. Jednakże, chociaż monarchia brytyjska jest z pewnością dominującą dziś potęgą finansową i polityczną,parcie w kierunku wojny z jej strony zależy od tego, czy uda jej się przekonać największą światową potęgę militarną, tzn. Stany Zjednoczone, do zaadaptowania obecnej awanturniczej goepolityki Londynu.
 Jedynie z tego punktu widzenia możliwe jest zrozumienie znaczenia szalonej polityki Zbigniewa Brzezińskiego, która jest niemal identyczna z polityką studentki Brzezińskiego, sekretarzem stanu USA, Madeleine Albright. Dla nieodpowiedzialnych ludzi jak Blair, Brzeziński czy Albright wywołanie niedawnej wojny przeciwko Jugosławii było jedynie przygrywką do konfrontacji z Rosją, w rejonie Kaukazu i Azji Środkowej. Blair, Brzeziński i Albright działają w przekonaniu, że ich parcie w kierunku  jądrowej konfrontacji z Rosją jest strategicznym blefem, który zmusi Rosję do poddania się. Starania Londynu, by sprowokować kontrolowany przez Londyn element w armii pakistańskiej do ataku jądrowego na Indię jest częścią post-Bałkańskiej strategii. Zawiera ona ryzyko wybuchu nuklearnej trzeciej wojny światowej.
 Blair, Brzeziński i Albright zakładają, że Rosja nie jest w stanie wygrać takiej wojny. Pytanie, które sobie postawili, jest jednak błędne. Być może Rosja nie ma nawet nadziei na wygranie takiej wojny; ale możliwe jest, że USA również jej nie wygra. Nawet jeśli Stany Zjednoczone odniosą zwycięstwo, tak samo jak król Pyrrus w bitwie z Rzymianami, bardzo możliwe jest, że nie przeżyłyby takiej konfrontacji militarnej o wiele dłużej. 
 Warto przypomnieć rok 1905,kiedy dwaj kuzyni, cesarz Niemiec, Wilhelm, i car Rosji, Mikołaj, spotkali się, by przedyskutować konieczność powstrzymania ich wuja, króla Edwarda VII, którego intencją było popchnięcie ich obu do wojny między Rosją a Niemcami. Ponieważ nie udało im się powstrzymać Brytyjczyków przez zepchnięciem ich w wojnę przeciwko sobie, w rezultacie obydwaj tę wojnę przegrali, a straty cara Rosji były o strokroć większe.
 Wykorzystanie przez Wlk.Brytanię jej klientów w Turcji w celu sprowokowania post-Bałkańskich konfliktów militarnych w rejonie Kaukazu i Azji Środkowej już teraz doprowadziło do rozlewu krwi na północy Kaukazu i stwarza zagrożenie wciągnięcia nierozważnych liderów NATO w konflikt militarny z Rosją na terenie Kaukazu i Azji Środkowej. Taki scenariusz stanowiłby zagrożenie dla egzystencji Rosji, która jest ciągle mocarstwem posiadającym broń jądrową. W takiej sytuacji jej arsenał militarny zostanie postawiony w stan pogotowia.
 Kiedy jedna ze stron konfliktu stawia przeciwnika w całkowicie beznadziejnej sytuacji, może on podjąć decyzję o desperackiej ofensywie. Każdy kompetentny przywódca militarny od czasów Machiavelliego wie, że działania, którymi grozi NATO, tworzą dokładnie taką sytuację, w której to, co wydaje się nieprawdopodobne, staje się nieuniknione. Kiedy nienawiść rozpala do białego wybrane do ataku militarnego ofiary, wszystkie codzienne kalkulacje, szczególnie w wykonaniu zdesperowanych szaleńców jak Blair, Brzeziński czy Albright, nie mają znaczenia. Z tego właśnie wynika ryzyko wybuchu wojny z użyciem broni jądrowej.
 Spójrzmy na inny kluczowy element tego samego równania strategicznego: obecną sytuację światowej gospodarki.
 Faktem jest, że od 1989 r. Stany Zjednoczone i NATO jako całość, straciły zdolność do prowadzenia normalnych działań wojennych. Głównym tego powodem jest gospodarka. W czasie wojny w Zatoce Perskiej i rozpoczętych na nowo ataków na Irak, a także w czasie wojny przeciwko Jugosławii, NATO wykazało, że nie jest w stanie prowadzić działań wojennych gwarantujących zwycięstwo za pomocą oddziałów naziemnych. Sam fakt zaadaptowania błędnej polityki “Air-Land Battle 2000” przez Stany Zjednoczone dowodzi, że kraj ten stracił posiadane w przeszłości zdolności.
 W czasie ataku przeciwko Jugosławii NATO nie prowadziło wojny, lecz zarówno NATO jak i Prezydent USA podkreślali, że była to ekspedycja karna, a nie rzeczywista wojna. Ataki bombowe NATO zniszczyły gospodarkę państw graniczących z Dunajem na wschód od Wiednia. W momencie, kiedy monarchia brytyjska zaczęła dominować  nad polityką Prezydenta Clintona w kwestii odbudowy południowej Europy, rejon ten zamienił się w beczkę prochu, co doprowadzić  może do zniszczenia gospodarki zachodnich i północnych krajów Europy.
 Aby ocenić szerszy obraz strategiczny, w którym umiejscowione są kierowane przez Blaira działania prowadzące do konfrontacji jądrowej z Rosją, zagrożenie wojną staje się jeszcze bardziej oczywiste. Musimy wziąć pod uwagę strategiczno-militarne konsekwencje procesu załamywania się światowego systemu finansowego, w tym systemu Stanów Zjednoczonych. 
 Oznaką tego jest np. fakt, że brytyjski aparat państwowy (reprezentujący o wiele wyższy szczebel niż ten, na którym stoi lokaj Tony Blair) opracował specjalny program bezpieczeństwa pod nazwą “Pewność”, mający wejść w życie 9 września br.  Program ten został przygotowany, gdyż oczekuje się prowadzącego do rozruchów kryzysu społecznego w warunkach krachu globalnego systemu finansowego w okresie od 9 września do końca br. Nikt ze znanych mi osób - a należą do nich ludzie na wysokich szczeblach w wielu rejonach świata - nie potrafi podać dokładnej daty krachu systemu finansowego, ale wszyscy mówią, że uderzy on “wkrótce, może w przyszłym tygodniu, może w październiku”. Jednakże tego rodzaju krach, o wiele gorszy niż październik 1929 r., ma już miejsce.
 Wpływ krachu na obecną sytuację strategiczną zmieni natychmiastowo i automatycznie wszystkie parametry określające światową sytuację strategiczną. W takich warunkach żaden rząd nie przetrwa wystarczająco długo, by w sposób efektywny zachować pro-wojenną postawę.
 Ważna jest też sytuacja w samej Rosji. Cokolwiek się tam stanie - a jest wiele możliwości, niemal wszystkie skrajnie dramatyczne - obecny układ w tym kraju zakończy się nie później niż we wrześniu. 
 Jeśli ja byłbym Prezydentem Stanów Zjednoczonych, wiedziałbym jak poradzić sobie z tym bałaganem. Biorąc pod uwagę zaawansowany stan wieloaspektowego kryzysu światowego, nie mógłbym zagwarantować sukcesu, ale jestem jedyną osobą, która miałaby szansę osiągnąć sukces.
 
 

* początek strony

* wróć do spisu treści