Byli
sekretarze skarbu rzadko wzbudzają zainteresowanie mass mediów, ale ostatnie
wypowiedzi Paula O’Neilla o patologicznej prezydenturze Busha zdominowanej
przez maniakalne zachowanie Dicka Cheney, oraz rewelacje Roberta Rubina na
temat zgubnej polityki gospodarczej obecnej administracji, spowodowały szok wśród
kół politycznych i finansowych. Wiele osób przyznało, że słowa
O’Neilla określające Busha „jako ślepca w pokoju pełnym głuchych”
pasują nie tylko do ekonomicznych doradców prezydenta, ale do całego rządu.
Na swój sposób obydwaj politycy oraz frakcje, które reprezentują,
nie tylko odzwierciedlają wpływ idei Lyndona LaRouche’a, ale przede
wszystkim reagują na realia globalnego kryzysu gospodarczego. Powiedzieć to
można nie tylko o Rubinie i O’Neillu, ale również o szefie banku rezerw
federalnych , Sir Alanie Greenspanie i gubernatorze tego banku, Benie Bernanke,
którzy świadomi są piętrzących się kłopotów, ale w reakcji na nie
zamiast apelować o politykę prowadzącą do wzrostu gospodarczego, żądają
kontynuacji katastrofalnej hiperinflacji.
Droga prowadząca donikąd
Kontrast
między sprzecznymi ze sobą frakcjami widoczny był na konferencji Amerykańskiego
Stowarzyszenia Ekonomicznego (AEA), która odbyła się na początku stycznia
w San Diego. Obecnych było na niej wielu ekspertów m.in. Rubin, Greenspan i
Bernanke.
Rubin zaskoczył zebranych ostrą krytyką polityki fiskalnej
administracji Busha i Cheney i stwierdzeniem, że „deficyt federalny
prowadzi w ślepy zaułek”, a „skala przewidywanych dziur budżetowych
naszego kraju jest tak ogromna, że konieczne jest poważne rozpatrzenie
negatywnych konsekwencji takiego stanu rzeczy”. Rubin ostrzegł, że te
negatywne konsekwencje „mogą dotknąć kraj o wiele wcześniej i w bardziej
dotkliwy sposób, niż oczekuje to większość analityków”.
Rubin zauważył, że rosnące deficyty finansowe i obawa, że „rząd
uciekłby się do wysokiej inflacji, aby zredukować prawdziwą wartość rządowych
długów” może doprowadzić do utraty zaufania do rządu i „doprowadzić
do sprzężenia zwrotnego”, które „w znaczny sposób powiększyłoby
problemy gospodarcze kraju”. Potencjalne koszty i niebezpieczeństwo wynikające
z takiego fiskalnego bałaganu stanowią najmocniejszą motywację dla
unikania znacznego ciągle obecnego deficytu budżetowego”. Rubin, który
zajmował stanowisko sekretarza skarbu w administracji Clintona, przedstawił
swoje ostrzeżenia w kontekście raportu, który opublikował wspólnie z
dwoma ekonomistami, Alanem Sinaiem i Peterem Orszagiem.
Jego słowa natychmiast spowodowały burzliwe reakcje. Dziennikarz
„New York Times” Paul Krugman, napisał 6 stycznia: „Pan Rubin
oficjalnie przyłączył się do koalicji krzykaczy. Kiedy legendarny Rubin,
znany ze spokoju, jaki potrafi zachować w obliczu kryzysu, występuje z
niedwuznacznym ostrzeżeniem o zbliżającej się katastrofie, to należy zacząć
poważnie słuchać”.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy również opublikował ostrzeżenie, w
którym stwierdza, że długoterminowe utrzymywanie polityki fiskalnej Stanów
Zjednoczonych jest niemożliwe. W dokumencie opublikowanym 7 stycznia eksperci
MFW piszą: „Okres przewidywanych deficytów nie ma końca. Dwa bliźniacze
deficyty, fiskalny i deficyt rachunku bieżącego, stanowią powód do
niepokoju. (...) Stany Zjednoczone zmierzają w kierunku zwiększenia
zagranicznych zobowiązań netto do 40% pkb w ciągu najbliższych lat, co
stanowić będzie bezprecedensowy poziom długu zagranicznego dla dużego
uprzemysłowionego kraju”. To z kolei doprowadzić może do „niekorzystnych
warunków” dla „chaotycznego” spadku dolara.
Chociaż nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien nigdy brać pod uwagę
rad ekonomicznych pochodzących z MFW, to okazuje się, że w obecnych
warunkach nawet jego eksperci są na tyle przytomni, by obawiać się
konsekwencji gospodarczej głupoty ekipy Busha i Cheney.
Gospodarcza głupota
W
wystąpieniach na konferencji AEA zarówno Greenspan jak i Bernanke nalegali,
że inflacja nie stanowi problemu. Bernanke stwierdził, że „średnie stopy
procentowe w Stanach Zjednoczonych są tak niskie dzisiaj jak w ciągu
ostatnich 40 lat, przy jednoczesnym trendzie spadkowym”. Ten powtarzany ciągle
refren o „braku inflacji” jest ważnym komponentem ofensywy propagandowej
banku rezerw federalnych (tzw. Fed). Dramatyczne obniżanie prawdziwego
poziomu inflacji pozwala mu udawać, że jego polityka pompowania środków płynnych
nie prowadzi do hiperinflacji i stwarza fałszywy obraz o wskaźnikach
gospodarczych, takich jak produkt
gospodarczy brutto.
W listopadzie Greespan stwierdził, że Fed działać będzie jako
ostatni kredytodawca dla rynków finansowych, jeśli to okaże się to
konieczne, a społeczeństwo amerykańskie może zostać zmobilizowane do
uratowania banków pogrążających się w derywatywach. Bernanke potwierdził
to stanowisko zapewnieniem, że Fed może drukować pieniądze bez ograniczeń,
jeśli zajdzie taka potrzeba.
Stanowisko to potwierdziło też przygotowane na konferencję AEA wystąpienie
Bernanke i dyrektora ds. monetarnych w Fed,Vincenta Reinharta.
Obydwaj autorzy twierdzą, że nawet przy stopie procentowej zero Fed
ma ciągle wiele możliwości, aby interweniować za sprawą takich posunięć
jak „nieograniczone zobowiązanie” do zakupu obligacji rządowy przy
zagwarantowanej cenie. Fed może również „rozważyć zakup innych aktywów,
nie tylko obligacji rządowych, ale również akcji i obligacji komercyjnych
oraz akcji i obligacji innych rządów”.
Na
transmitowanym w Internecie seminarium 10 stycznia br. LaRouche powiedział w
komentarzu na temat obecnego stanu amerykańskiej gospodarki, że to
katastrofalna polityka obecnej administracji prowadzi do spadku wartości
dolara. Zauważywszy w końcu, że dolar traci na wartości, rząd Busha
twierdzi teraz, że świadomie powoduje spadek waluty amerykańskiej. LaRouche
zauważył, że takie zapewnienia porównać można do zachowania kierowcy, który
traci koła u samochodu i twierdzi, że robi to specjalnie w celach oszczędnościowych.