Friedrich Schiller

Nowa Solidarność

nr 14, listopad 1997


Azjatycka koalicja przeciwko MFW

Po raz pierwszy od 1982 r. istnieje znów szansa na realizację nowego sprawiedliwego ładu gospodarczego i pokonanie neo-liberalizmu w tradycji Margaret Thatcher. Powodem dla tego optymistycznego przekonania jest zbliżający się upadek obecnego skorumpowanego systemu finansowego oraz rosnący ruch oporu wobec pozbawionej skrupułów spekulacji na światowych rynkach finansowych. Dlatego też, aby w pełni zrozumieć stojące przed nowymi władzami Polski zadanie, należy sięgnąć wzrokiem daleko poza granice Polski i przyjrzeć się obecnej sytuacji międzynarodowej, w dużym stopniu kształtującej nadwiślański krajobraz. Szczególnie pouczające są niedawne wydarzenia w Azji południowo-wschodniej, gdzie opiewane jako wielki sukces gospodarczy nowe tygrysy azjatyckie w ciągu kilku tygodni stały się bezbronnymi kociakami . Trzęsienie ziemi spowodowane załamywaniem się globalnego systemu finansowego pozostawiło, nie bez pomocy takich spekulantów jak George Soros, głębokie szczeliny w fundamentach gospodarek tego rejonu. Przyjrzyjmy się, co spowodowało kryzys i jakie są jego konsekwencje.

LaRouche kontra Soros

W odpowiedzi na pozbawioną skrupułów spekulację przeciwko walutom państw Azji południowo-wschodniej, już w lipcu br. premier rządu Malezji, dr Mahathir, zaatakował jej inicjatora, George'a Sorosa, nazywając go "anarchistą" i "terrorystą". Atak na waluty Malezji, Filipin, Indonezji i Tajlandii zaczął się kilka miesięcy wcześniej i doprowadził do ich dewaluacji średnio o 25% oraz do 50-cio procentowego spadku wskaźników giełd. Kryzys w Tajlandii osiągnął najbardziej niepokojące rozmiary -- kraj ten niemal całkowicie zbankrutował, a połowa sektora bankowego została zamknięta. Reakcja Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) na kryzys walutowy w Tajlandii jeszcze raz udowodniła całkowity brak szacunku ze strony tej organizacji dla potrzeb gospodarczych państw rozwijających się. Kiedy instytucje finansowe tego kraju stanęły na skraju bankructwa, MFW zażądał, by rząd Tajlandii wyciągnął je z dołka finansowego, po to tylko, by oddać je w ręce zagranicznych inwestorów. Na tę operację władze tajlandzkie wydały 17 mld dolarów, co razem z pieniędzmi straconymi w czasie desperackich wysiłków, by uratować upadającą walutę tajlandzką, daje 40 mld dolarów! Prawie tyle, co rezerwy walutowe tego kraju!

Następnie MFW obiecał Tajlandii "pakiet ratunkowy" w wysokości 16 mld dolarów (nie dotarł z niego jeszcze ani jeden cent), ale w zamian zażądał realizacji brutalnej polityki zaciskania pasa, obejmującej zamrożenie płac, podniesienie VAT-u o 3%, masową prywatyzację itp. Jest to typowa terapia szokowa MFW, zastosowana również w Polsce. W przypadku Malezji i Indonezji, przedstawiciele MFW zażądali, by powstrzymano realizację rozbudowy kilku poważnych projektów infrastrukturalnych w celu, jak wyjaśniono tym krajom, "spowolnienia przegrzanej gospodarki". W rezultacie zatrzymano konstrukcję 14 elektrowni, mostu między obydwoma krajami, a także projekty telekomunikacyjne oraz rozbudowę kolei. Wartość tych projektów wynosi w Malezji 6 mld dolarów, w Indonezji około 13 mld dolarów. Opóźnienie lub zaniechanie ich realizacji oznaczać będzie poważną stratę dla tych państw.

Tak wyglądała sytuacja, kiedy 20 września br. rozpoczęła się w Hongkongu doroczna konferencja MFW i Banku Światowego. Oczekiwano, że tygrysy azjatyckie zostaną na niej przedstawione jako nowy model do naśladowania. Jednakże we wrześniu ich sukces należał już do przeszłości.

Na liście osób mających wystąpić na konferencji znajdował się dr Mahathir. Jego ataki na Sorosa spowodowały wśród międzynarodowej finansjery uzasadniony niepokój, spotęgowany jeszcze przez opublikowany 19 września w "The Wall Street Journal" (wydanie europejskie i azjatyckie) artykuł pt. "Premier Malezji, Mahathir, znajduje dziwne źródło swojej kampanii przeciwko Sorosowi. Mass media azjatyckiego kraju w kontakcie z amerykańskim teoretykiem konspiracji, Lyndonem LaRouchem". Artykuł stwierdzał, że materiał, który posłużył Mahathirowi do ataków na Sorosa "pochodził z niecodziennego źródła: publikacji kierowanej przez Lyndona LaRouche'a, ekscentrycznego Amerykanina (...). LaRouche twierdzi, że Soros odgrywa kluczową rolę w globalnej konspiracji finansowej przeciwko suwerennym państwom narodowym. Teorie LaRouche'a od dawna spotykają się z dezaprobatą czołowych amerykańskich elit politycznych, które uważają jego poglądy na temat reform globalnego systemu finansowego za zbyt ekstremalne. Jednak znalazły one podatny grunt w Malezji, gdzie 60-cio stronicowy raport "EIR" na temat Sorosa szybko rozszedł się wśród redakcji malezyjskich gazet, intelektualistów i polityków".

Zainteresowanie krajów azjatyckich analizą LaRouche'a wynika niewątpliwie stąd, że już począwszy od 1975 r. jest on rzecznikiem sprawiedliwego ładu gospodarczego. Opublikował liczne programy gospodarcze, stanowiące alternatywę systemu wolnego handlu opartego na MFW, które już w 1976 r. stały się inspiracją dla przedstawicieli państw niezrzeszonych, zebranych w stolicy Sri Lanki, Kolombo. W rezultacie swojej działalności LaRouche stał się wrogiem numer jeden oligarchii finansowej, której taktyka wobec niego polega na szkalowaniu lub przemilczaniu. Pomimo tego, presja spowodowana załamywaniem się globalnego systemu finansowego zmusza coraz większą liczbę przywódców światowych do korzystania z idei LaRouche'a. Nic więc dziwnego, że "LaRouche był najczęściej dyskutowanym tematem na tegorocznej konferencji MFW", jak wyraził się jeden z jej europejskich uczestników w rozmowie z reporterem "EIR".

Mahathir atakuje spekulantów i MFW

Przemówienie Mahathira wprowadziło w zakłopotanie nawet najbardziej zagorzałych wyznawców wolnego rynku i spekulacji (może z wyjątkiem samego Sorosa). Powiedział on m.in.: "... wydaje się, że stary instynkt zniszcz swego bliźniego nie stracił na popularności i stanowi zasadę kierowniczą grupy super-bogatych ludzi. Według nich bogactwo zdobyć można jedynie poprzez zubożenie innych, odebranie im tego, co posiadają w celu wzbogacenia się. Ich bronią jest ich bogactwo, wykorzystywane przeciwko biednym. Przez prawie 50 lat kraje Azji wschodniej pracowały ciężko, dzień i noc, by poprawić warunki życia społeczeństwa. Kiedy Malezja odzyskała niepodległość w 1957 r. dochód na głowę mieszkańca, 5 milionów ludzi, wynosił średnio 350 dolarów rocznie. W czerwcu 1997 r., po 40 długich latach ciężkiej pracy w pocie czoła, średni dochód 20-to milionowego społeczeństwa wynosił prawie 5 tys. dolarów na głowę mieszkańca. Co się stało w czerwcu, wszyscy wiedzą (z powodu dewaluacji waluty, dochód spadł do 3 600 dolarów- F.H.) Zawsze sprzyjaliśmy zagranicznym inwestycjom, również spekulacji. Można do nas przyjechać, kupować akcje, a potem wyjechać, według życzenia, z jakiegokolwiek powodu. Ale kiedy wielkie fundusze wykorzystują swoje olbrzymie zasoby w celu manipulowania akcjami w dół i w górę, trudno oczekiwać, że przyjmiemy takie zachowanie z otwartymi ramionami, zważywszy że ich zyski są dla nas wielką stratą. (...)

Dotarły do nas informacje, że handel walutami jest 20 razy większy od wymiany handlowej dóbr i usług. Poza zyskami lub stratą ponoszoną przez ludzi zajmujących się handlem walutami, trudno dostrzec korzyści tego ogromnego procederu dla gospodarki światowej. Nie sprzyja on ani powstawaniu znacznej ilości nowych miejsc pracy, ani też produkcji dóbr czy usług dla przeciętnego obywatela. Handel walutami jest przy tym otoczony tajemnicą i dość podejrzany, gdyż obejmuje przelewanie z banku do banku ogromnych ilości pieniędzy. Nikt nie obraca prawdziwą gotówką, zmieniają się tylko cyfry. (...) W przypadku Malezji, nasza waluta straciła na wartości 20%. Oznacza to, że dochody nas wszystkich, również rządu, straciły 20% siły nabywczej. Ale ci, któryz obracają walutami, zrobili się bogaci, dzięki temu, że uczynili innych biednymi.

Są to milionerzy, którym wcale nie jest potrzebne więcej pieniędzy. Mówi się nam, że nie przyłączymy się nigdy do reszty świata, jeśli nie zrozumiemy zwyczajów międzynarodowego rynku finansowego. Najbogatsze państwa wmawiają nam, że musimy zaakceptować nasze ubóstwo, ponieważ tego wymagają międzynarodowe finanse. Ostrzega się nas również, że mamy do czynienia z bardzo wpływowymi ludźmi. Jeśli zaczniemy robić hałas, to bardzo ich to zdenerwuje, a wtedy mogą zniszczyć nas całkowicie.

Mówię o tym, ponieważ musimy bronić społeczeństwo przed pozbawionymi skrupułów spekulantami. Zdaję sobie sprawę, że wiele ryzykuję, ale uważam, że handel walutami jest niepotrzebny, nieprodukcyjny i niemoralny. Należy położyć mu kres. Powinien być zdelegalizowany. Kupno obcej waluty potrzebne jest tylko wtedy, gdy w grę wchodzi wymiana towarów. W innym przypadku nie powinniśmy ani kupować, ani sprzedawać walut, tak jak to czynimy w przypadku towarów".

"Mamy wielkie idee"

Prawdziwe motywy spekulantów Mahathir wyjaśnił w drugiej części swojego wystąpienia, kiedy przedstawił ambitny plan rozbudowy infrastruktury Malezji: "Lubimy myśleć o wielkich projektach. Mamy nawet pomysły, jak uczynić dostatnimi kraje rozwijające się. Zaproponowaliśmy program rozwoju doliny rzeki Mekong, począwszy od kolei z Singapuru do Kunmingu, ponieważ wiemy, że transport stymuluje rozwój całej gospodarki. Jest to duży projekt, ale małe projekty nie mają wielkiego wpływu na gospodarkę. Chcemy połączyć kolej Chin, Azji Środkowej i Europy. Terytorium Azji Środkowej jest pozbawione połączeń z resztą kontynentu, dlatego też ma trudności z rozwojem. Dlaczego nie można w Azji Środkowej zbudować kolei szerokotorowej z dwukilometrowymi pociągami w celu transportu dóbr? Mogłyby one dzięki temu rozwinąć się gospodarczo, a świat miałby jeszcze jeden rynek zbytu.

Mamy też inne wielkie idee, by pomóc naszym sąsiadom rozbudować ich gospodarkę, by wszyscy żyli w dobrobycie, również kraje rozwijające się. Ale nie mamy pozwolenia na takie przedsięwzięcia, ponieważ nie podoba wam się, że mamy wielkie idee. To nie wypada. To z naszej strony arogancja, że próbujemy coś osiągnąć, nawet że mówimy na ten temat. Nawet jeśli mówimy, że mamy pieniądze, aby realizować te projekty, zrobicie wszystko, byśmy te pieniądze stracili, wymuszając dewaluację naszej waluty".

Mahathir mówiąc "wy" miał na myśli urzędników MFW i Banku Światowego. Nie ulega wątpliwości, że taka bezpośrednia krytyka wymagała odwagi, lecz błędem byłoby wierzyć, że Mahathir "działa w pojedynkę". Według informacji uzyskanej przez reporterów "EIR" Mahathir został wybrany na "rzecznika" państw Azji południowo-wschodniej, które podzielają jego opinię na temat spekulacji finansowej. Co więcej, grupa państw rozwijających się, tzw. Grupa 24, (obecnie pod przywództwem Wenezueli, Sri Lanki i Algierii) przygotowała w czasie konferencji MFW rezolucję przeciwko spekulacji finansowej, w której autorzy domagają się również ograniczenia dalszej liberalizacji narodowych rynków kapitałowych.

Kampania w Ameryce Łacińskiej

W tym samym duchu Mahathir podszedł do swojej wizyty w Ameryce Łacińskiej, gdzie w sposób jeszcze bardziej otwarty zaatakował globalny porządek wolnego handlu.

Dn. 1 października, w czasie spotkania Rady Współpracy Gospodarczej Pacyfiku (PECC) Mahathir posłużył się bardzo trafnym porównaniem: "Wolny rynek nie spadł z nieba, jest tworem człowieka, tak jak komunizm czy nazizm. Komunizm spowodował śmierć milionów ludzi. Wolny rynek jest może dobrą ideą. Nie jest jednak perfekcyjny. Wręcz przeciwnie, ma wiele wad. Wielokrotnie wolność rynku została nadużyta. Bądźmy szczerzy, wolność absolutna nie istnieje. (...) Bez odpowiednich zasad prawnych i regulacji osiągniemy jedynie anarchię, w której silni, bezwzględni czy nieodpowiedzialni ludzie nadużywać będą zasadę wolnego handlu". Warto w tym miejscu wspomnieć, że jedynie dzięki Instytutowi Schillera i założonej przez LaRouche'a agencji prasowej "EIR" informacja na temat interwencji Mahathira dotarła do opinii publicznej. Wystąpienie Mahathira w Hongkongu ukazało się w całości jedynie w publikacjach "EIR" i dopiero presja korespondentów "EIR" w Ameryce Łacińskiej zmusiła inne mass media do opublikowania raportów z wizyty premiera Malezji na tym kontynencie. Na konferencji prasowej w Buenos Aires 3 października Mahathir, spytany o Sorosa przez korespondentów "La Nacion" i "EIR", jeszcze raz potwierdził, iż uważa go za osobę odpowiedzialną za atak na waluty państw azjatyckich: "Nie wymieniłem żadnego nazwiska (na konferencji w Hongkongu), ale wszyscy mówią, że to Soros, więc to z pewnością Soros. Handlowanie walutami jest bardzo zamkniętym procederem, wycofali się z rynku w Bangkoku i innych rynków w Azji południowo-wschodniej, żeby zająć się handlem w Buenos Aires. Kto się tym zajmuje dokładnie, tego nie wiemy, ale wiemy, że on jest w to zaangażowany".

Azjatycki Fundusz Monetarny

Zebrani na konferencji urzędnicy MFW i Banku Światowego prawdopodobnie nie tyle przestraszyli się samego wystąpienia Mahathira, co faktu, że stoi za nim potencjalnie silna koalicja państw Azji południowo-wschodniej, mająca poparcie Chin i Japonii. Dwa dni po odważnej szarży premiera Malezji w Hongkongu, rząd Japonii oznajmił plany utworzenia Azjatyckiego Funduszu Monetarnego, który dysponować ma sumą 100 mld dolarów, z czego połowa pochodzić ma z Japonii i znaczna suma z Chin. Fundusz ten ma stanowić przeciwwagę dla MFW, bronić kraje azjatyckie przed atakami spekulantów oraz zgromadzić fundusze na realizację wielkich projektów rozbudowy infrastruktury wzdłuż euroazjatyckiego mostu lądowego . Szczegóły przyszłej działalności funduszu nie są jeszcze znane, ale w obliczu dokonanego przez MFW sabotażu nie ulega wątpliwości, do czego zmierzają założyciele AFM.

Atak na waluty wspomnianych powyżej państw zrozumieć można w pełni tylko w kontekście globalnej gry geopolitycznej zmierzającej do unicestwienia wszelkiego potencjału rozwoju.

Dopiero nie tak dawno kraje Azji południowo-wschodniej przyłączyły się do zainicjowanej przez Chiny budowy euroazjatyckiego mostu lądowego, zwanego też nowym szlakiem jedwabnym, obejmującym połączenia kolejowe, kanały, zapory, hydroelektrownie itp. Nowo utworzony AFM ma potencjał zniszczyć monopol MFW, oparty na płynnej wymianie walut.

USA i Chiny

Zapytany na jednej z konferencji prasowych o AFM, minister finansów USA, Robert Rubin z zainteresowaniem i aprobatą wyraził się o tej inicjatywie. Ma to szczególne znaczenie ze względu na wizytę prezydenta Chin Jiang Zemina w Stanach Zjednoczonych 28 października br. Sukces tej wizyty oznaczać będzie możliwość stworzenia przymierza, którego celem będzie ustanowienie nowego systemu monetarnego Bretton Woods, stanowiącego centralny element polityki gospodarczej Lyndona LaRouche'a.

Nowy system monetarny jest jedyną gwarancją powstrzymania dezintegracji w momencie załamania się obecnego systemu finansowego. Balon spekulacyjny, obejmujący m.in. 100 bilionów dolarów utopionych w derywatywach (operacjach finansowych o wysokim stopniu ryzyka), wkrótce przekroczy granice wytrzymałości. Reakcja państw azjatyckich jest pierwszym zdrowym impulsem samoobrony przeciwko spekulacji. My w Europie musimy wyciągnąć z tego konkretne wnioski:

  • po pierwsze, Europa środkowa, również Polska, stanie się z pewnością następną ofiarą ataków spekulacyjnych;
  • po drugie, kraje europejskie powinny zastosować podobne środki chroniące gospodarkę i walutę poszczególnych państw, co stanowiłoby kolejny krok na drodze do realizacji nowego systemu monetarnego Bretton Woods;

W istniejących obecnie warunkach ważna jest odwaga i determinacja, by odbudować nadwyrężone liberalizmem kraje Europy, rozpocząć konstrukcję nowoczesnej infrastruktury i powrócić do polityki rozwoju nauki i nowych technologii. Przykład państw azjatyckich powinien stać się dla nas inspiracją w ofensywie przeciwko wyznawcom anarchii wolnego rynku.

Frank Hahn


Wolny rynek a chrześcijaństwo

Lyndon LaRouche

Niniejszy raport został napisany w nawiązaniu do spraw wyjątkowego znaczenia, na które zwrócił uwagę Kardynał Joseph Ratzinger w swojej wypowiedzi 9 czerwca br. [1] na temat działalności pewnych kultów protestanckich. Wypowiedź ta nie tylko odnosi się do rzeczywistych faktów, ale jednocześnie zwraca uwagę na sprawy o nawyższej wadze strategicznej. Jeśli wziąć po uwagę fakt, że ten sam rodzaj korupcji rozprzestrzenia się również w Kościele Katolickim, czego przykładem jest przypadek Michaela Novaka [2], problem zidentyfikowany przez Kardynała powinien stać się przedmiotem troski patriotów wszystkich cywilizowanych narodów świata.

Z punktu widzenia historii, epistemologii i sztuki rządzenia państwem charakter tego pojawiającego się coraz częściej fundamentalnego problemu nie pozostawia wątpliwości. W przeciwieństwie do opinii mniejszości kwestię poruszoną przez Kardynała określić należy jako inwazję reakcyjnej polityki w sferę religii. Niestety, wszelkie wysiłki zmierzające do przedyskutowania tego rodzaju związków kończą się bagnistą mieszanką sprzecznych ze sobą fanatycznych opinii, popularnych sofizmatów i ogólnym zamieszaniem. Jedynym sposobem efektywnego rozwiązania sprawy jest ruszenie na skróty drogą wiodącą ponad bagnem popularnej teologii. Moim obowiązkiem jest zwrócenie bezpośredniej uwagi na polityczną esencję sprawy, w sposób w jaki nie uczyniłby tego publicznie żaden duchowny. (...)

Gramatyka rozumu

Zacznę teraz od wyjaśnienia ważnej sprawy dotyczącej metody, zobowiązującej mnie w tym przypadku do wyrażania się w pierwszej osobie.

Wszelkie doktryny religijne można uznać za poważne tylko wtedy, gdy zajmują się one bezpośrednio najważniejszymi kwestiami zasady życia na Ziemi -- zasady dotyczącej natury jednostki, ludzkości, stosunku człowieka do natury oraz charakteru stosunków między ludźmi, ukształtowanego przez stosunek ludzkości do natury. Efektywnego przekazu dotyczącego treści kwestii pryncypialnych nie można dokonać jedynie przez wybór słów, nigdy zaś za sprawą dosłownej interpretacji tekstu. Interpretacja tekstu jest możliwa do przeprowadzenia i często ważna. Jednakże przeciwnie do zasad wykorzystywanego przez George'a Sorosa [3] Francuza Jacquesa Derridy, tekst nie potrafi mówić sam za siebie. W sprawach najwyższej wagi, jak Nowy Testament czy rozdział I Księgi Rodzaju, a także w odniesieniu do sztuki klasycznej czy nauki, najbardziej zacofane kulty religijne to te, które polegają na "słownikowym nominalizmie". W celu uzyskania prawidłowej interpretacji należy polegać na czymś wyższym, czego nie dostarczy samym słowom żaden słownik czy gramatyka.

W przeciwieństwie do poglądów prof. Norberta Wienera [4] oraz jego młodszego kolegi pozytywisty, Johna von Neumanna, idee nie są po prostu liniowymi konstrukcjami, które mogą być generowane lub analizowane przy pomocy "małego masterkowicza" zaopatrzonego w słowniki, gramatykę, algebrę czy dane statystczne. Idee to odkryte zasady funkcjonowania wszechświata. Takie idee powstają dzięki rozwiązaniu paradoksów, podważających wiarę w bożków prostych wrażeń zmysłowych.

Te odkrycia dokonywane są jedynie dzięki suwerennym kognitywnym procesom wewnętrzym zachodzącym w indywidualnym umyśle. Są one potwierdzane, lub odrzucane, w oparciu o metodę doświadczalną rozwiniętą przez Platona i jego następców; metodę, którą w swych dziełach, jak np. "De docta ignorantia", rozwinął Kardynał Mikołaj z Kuzy, inicjując w ten sposób współczesną fizykę eksperymentalną

Jest to metoda odkrywania zasad. Polegał na niej sławny student dzieł Kuzy, Leonardo da Vinci. Nauczył się jej od Kuzy Johannes Kepler i Luca Pacioli. Jest to również metoda Gottfrieda Leibniza [5], widoczna w kolejnych odkryciach Carla Gaussa i Bernharda Riemanna. Ja sam poznałem tę metodę w młodości, studiując Leibniza, a później prace Riemanna. [6] Chociaż jeden umysł nie jest w stanie przekazać idei drugiemu umysłowi w prosty, dosłowny sposób, ci, którzy zetknęli się z ważnymi z punktu widzenia nauki paradoksami oraz ich rowiązaniami -- potwierdzalnymi eksperymentalnie -- posiadają efektywne, pośrednie metody pozwalające na przekazywanie idei zlokalizowanych w nieprzenikliwych suwerennych, wewnętrznych procesach umysłu danej jednostki -- drugiemu umysłowi. W przeciwieństwie do tego co zakłada "teoria informacji", przekaz tego rodzaju jest osiągalny dzięki cechom procesu nazywanego przez Leibniza Analysis Situs (analiza sytuacyjna). Dokonuje się on w procesie dzielenia się doświadczeniem -- niejako równolegle -- zarówno odtwarzalnego aktu odkrywania, który rozwiązuje palący paradoks, jak i kluczowego eksperymentalnego potwierdzenia danego odkrycia.

Rozwinięta tak przez Sokratesa metoda przekazywania idei, rozumianych zgodnie z definicją idei sformułowaną przez Platona, stanowi współzależnik idei rozumu . Jest to rozum , który znajduje się w centrum wiary chrześcijańskiej. Stanowi on spójną podstawę dla sprzeciwu chrześcijaństwa wobec takich koszmarów charyzmatycznych jak Zielonoświątkowcy [7]. Rozumiane tak pojęcie rozumu prowadzi do sprzeciwu chrześcijaństwa wobec pojęcia "wybrańcy", zapożyczonego przez Kalwina od sekty bogomilów, której wpływy dotarły do jego rodzinnych stron. Pojęcie rozumu jest kluczowe dla potępienia przez chrześcijaństwo przekonania, że wolny rynek może stanowić o zasadności tej czy innej decyzji. To przekonanie -- jak to wyjaśnię poniżej -- znajduje się w centrum irracjonalnych, charyzmatycznych wierzeń religijnych reprezentowanych dzisiaj m.in. przez Michaela Novaka.

W celu omówienia stojących u podstaw kwestii religijnych spraw, należących ze względu na ich aksjomaty do dziedziny polityki, a także pogańskich form irracjonalnych wierzeń religijnych, z których czerpie ateizm, musimy oprzeć się na rozumie. Musimy, zarówno autor jak i czytelnik, porozumiewać się z pomocą metod zgodnych z zasadami rozumu. Musimy odrzucić kontemplacyjne lub tak zwane "obiektywne" formy komunikowania się. To co zostanie powiedziane w niniejszym dokumencie, w interesie rozumu i za jego sprawą, jest ściśle ode mnie do Ciebie .

Kiedy zrozumiemy, jak religia wykorzystywana jest w celach politycznych -- co atakował też Kardynał Ratzinger we wspomnianym przemówieniu -- opierając przy tym nasze rozumienie na przedstawionym tu przeze mnie punkcie widzenia, sekrety polityki przestaną dla nas istnieć.

W co wierzą chrześcijanie?

Większość problemów, które sprowokowały krytykę Kardynała Ratzingera we wspomnianym przemówieniu, powiązana jest z działalnością ruchów charyzmatycznych, m.in. Zielonoświątkowców, skierowaną przeciwko członkom Kościoła Katolickiego. Charakter tej działalności powinien być nam znany z doświadczeń Ameryki Łacińskiej ostatnich kilku dziesięcioleci. W celu zrozumienia natury przedstawionego w ten sposób konfliktu wyjaśnić należy sposób, w który chrześcijaństwo odnosi się do takich zjawisk charyzmatycznych jak raporty o objawieniach, innych formach cudów, specjalnych przepowiedniach oraz różnorakich "dosłownych interpretacjach Pisma Świętego".

W chrześcijaństwie nasz obowiązek, by mówić prawdę, wymaga, byśmy na tamat religii, polityki, nauki czy sztuki nie mówili niczego, o czym nie wiemy, że jest prawdziwe. Tak więc, ludzie prawdomówni nigdy nie opierają swoich opinii na raportach o rzekomych faktach, kolportowanych przez popularne środki masowego przekazu i rozrywki lub inne zwyczajowo zajmujące się plotkami kręgi. Podobnie jeśli ktoś twierdzi, że "widział Maryję Dziewicę", "słyszał słowa przepowiedni" lub był świadkiem cudu, należy odnosić się do jego raportów z czujną wątpliwością, gdyż nie wolno nam przejąć jego emocjonalnej szczerości za naszą wiarę. Może nie zdołamy wskazać w takim raporcie na dowody bezsprzecznie podważające jego prawdziwość, ale i w takiej sytuacji nie wolno nam zaakceptować ich jako nasze przekonanie. Osoby odnoszące się z szacunkiem do prawdy nigdy nie poddają się zwykłej opinii (szczególnie popularnej opinii); takie osoby wyznają tylko to, co wiedzą.

Nie możemy też polegać na zmysłach, ani na zmysłach rzekomych naocznych świadków, ani naszych własnych. Nawet gdyby ktoś spośród nas był świadkiem, nie moglibyśmy po prostu polegać na dowodach dostarczonych przez nasze zmysły. Jednakże, ponieważ Nowy Testament mówi o cudach, chrześcijanin nie odsunie automatycznie możliwości, że cud może mieć miejsce w jakimś miejscu i czasie. Istnieją podstawy naukowe wskazujące na to, że takie rzeczy są możliwe we wszechświecie.

Chrześcijanin ma do swojej dyspozycji dwa źródła, aby w sposób rozsądny rozstrzygnąć tego rodzaju sprawy.

Z powodów, które przytoczę dalej, chrześcijaństwo wie, dzięki rozumowi, a nie jedynie opinii, że Bóg jest chrześcijaninem. Bóg jest chrześcijaninem, a jego naturę określa pojęcie agape, które odnaleźć można w Ewangelii według św. Jana oraz takich pismach jak listy do Koryntian. W celu potwierdzenia zasady Leibniza, według której znany nam świat jest najlepszym z możliwych, powtórzmy ważną zasadę: w momencie kiedy, tak jak Kepler, zrozumiemy w jaki sposób konstrukcja wszechświata jest uporządkowana, wiedzieć będziemy, przy największym możliwym stopniu pewności, że żadne działanie przypisywane Stwórcy tego wszechświata nie może pozbawione być jego cechy charakterystycznej, tj. agape. Wszelkie historie o objawieniach, cudach itp., które sprzeczne są z agape należy natychmiast zakwalifikować do kategorii oszustw, psychopatologii, lub czegoś jeszcze gorszego.

Drugim źródłem, z którego czerpie chrześcijaństwo, jest nauka, jednakże nie jej dzisiejsza empiryczna perwersja zawarta w akceptowanych powszechnie podręcznikach. Chrześcijanin ma dostęp do eksperymentalnej metody Kuzy, da Vinci, Keplera, Leibniza, Gaussa i Riemanna.

Jeśli odrzucimy twierdzenie o oczywistości wrażeń zmysłowych, jak w takim razie możemy cokolwiek poznać? W jaki sposób chrześcijaństwo, jako instytucja, posiada wiedzę, którą może przekazać poszczególnym jednostkom, nie jako instrukcję, ale jako wiedzę? Wyjaśnijmy tę kwestię:

Wszelka prawdziwa wiedza posiadana przez gatunek ludzki jest w rzeczywistości cudem -- w pełnym tego słowa znaczeniu. Należy umieścić przedstawione przeze mnie we wcześniejszych pracach rozważania na ten temat w kontekście naszej dyskusji na temat cudów. Chodzi o zasadę przedstawioną po raz pierwszy w pracach Platona, a następnie dogłębniej zrozumianą dzięki przełomowym odkryciom w metodzie naukowej, dokonanym przez Gaussa i Riemanna. (...)

Zanim skoncentrujemy się na kwestiach strategicznych, musimy odpowiedzieć nie tylko na postawione powyżej pytanie "W co wierzą chrześcijanie?". Najważniejsze pytanie brzmi następująco: "Które wierzenia, wyznawane przez różnych chrześcijan, oparte są na ich rzeczywistej wiedzy?"

Skoncentrujmy się na następującym przykładzie. Jeśli student na wykładzie z teologii spytałby przygotowanego odpowiednio naukowca, co oznacza stwierdzenie, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, jak taki naukowiec mógłby pokazać studentowi sposób na samodzielne uzyskanie odpowiedzi, która wynikałaby z udokumentowanej wiedzy, a nie jedynie opinii? Co takiego wie naukowiec o tego rodzaju sprawach, o czym nie wie teolog, którego umysł ukształtowany jest tak samo jak umysł studenta socjologii?

W przypadku odpowiednio przygotowanego naukowca jego rozwój moralny oparty będzie na odtworzeniu szerokiej, głównie nawiązującej do historii, serii udanych odkryć dotyczących zasad naukowych. Ogólnie rzecz biorąc, każde takie odkrycie powinno być repliką mentalnego aktu odkrycia, który miał miejsce w umyśle pierwotnego odkrywcy, czasami tysiące lat temu.

Dobremu naukowcowi bliskie są klasyczne formy sztuki (w odróżnieniu od "popularnej" czy romantycznej rozrywki). Zależność między nauką a klasycznymi formami sztuki jest zbyt mało rozumiana, ale z tego powodu wcale nie mniej ważna. Z powodów, które wyjaśnił m.in. Platon, bez dokładnego poznania i praktykowania klasycznych form sztuki, osiągnięcie prawdziwej biegłości w nauce czy teologii jest niemożliwe.

Dobry naukowiec potrafi wykazać, przy pomocy przykładów z własnego doświadczenia, polegających na odtworzeniu przełomowych odkryć nowych zasad, że jednostka ludzka posiada wyjątkową naturę, której nie podziela żaden gatunek zwierząt. Natura ta wyraża się jako zdolność do zmiany nie tylko swego własnego zachowania, ale zachowania przedstawicieli całych kultur, za sprawą generowania i asymilowania sprawdzonych oryginalnych odkryć uniwersalnych zasad. Twórcza zdolność poznawcza jest empirycznym dowodem tej jedynej cechy ludzkiej jednostki, która jest czymś wyjątkowym. Jest to jedyny element zachowania ludzkiego, który może odpowiadać pojęciu, według którego człowiek został stworzony na podobieństwo Kompozytora Wszechświata.

Sedno sprawy polega na tym, że akumulacja takich odkryć oraz ich przekaz dzięki poznawczemu odtwarzaniu pozwoliła ludzkości zwiększyć swoje zwierzchnictwo nad naturą. Ponieważ Księga Rodzaju 1:26-28 przedstawia człowieka jako istotę stworzoną na podobieństwo Boga i posiadającą zdolność podporządkowania sobie natury, pogląd naukowca, opisany w powyższy sposób, reprezentuje prawdziwą wiedzę na temat przytoczonych tu słów z Księgi Rodzaju, a nie jedynie doktrynę czy opinię.

Wiedza nie wynika z dedukcyjnej zgodności słów. Słowa nie mają w końcu wewnętrznego znaczenia; dlatego też wszelkie starania, by uzyskać dosłowne znaczenie tekstu biblijnego, od samego początku nieuchronnie prowadzą do nieporozumień. Każda osoba powinna przejść przez te same poznawcze procesy, przez które przeszedł autor, oraz udowodnić prawidłowość odkrytej nowej idei z pomocą odpowiedniej metody doświadczalnej. Tylko w sytuacji kiedy osobiście zdołamy udowodnić lub odrzucić, ideę przypisywaną danemu autorowi, możemy uznać, że znamy zarówno znaczenie tekstu, jak i prawdziwość lub fałsz, tego domniemanego znaczenia. (...)

Chrześcijańskie prawo naturalne

Renesans wieku XV, którego główny trend wyraża dzieło Mikołaja z Kuzy "Concordancia Catholica" (1433), stał się źródłem paradygmatu, stanowiącego podstawę powstałej pod koniec tego wieku nowoczesnej formy suwerennego państwa narodowego. Wpływ Kuzy i jego współpracowników na proces ewangelizacji Ameryki oraz powstania nowoczesnej formy suwerennego państwa narodowego, pokonał imperialny porządek europejskiego feudalizmu, usuwając prawo imperialne na rzecz prawa narodowego, opartego na prawie naturalnym. Nawiązująca do filozofii Leibniza Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych z 1776 r. oraz Wstęp do Konstytucji Stanów Zjednoczonych z 1789 r. [8] stanowią apogeum postępu, do dnia dzisiejszego, w procesie rozwoju systemu prawa narodowego, opartego na podkreślanej przez Kuzę i Leibniza wyjątkowej jakości prawa naturalnego.

W 1789 r. wybuchła rewolucja francuska. Przywódcy z obozu jakobinów, jak np. Maximilien Robespierre, stanowili jedynie narzędzie w rękach Brytyjczyków [9]. Kontrolowany przez Lorda Shelburne Jeremy Bentham wykorzystał ich do zniszczenia od wewnątrz najbardziej niebezbiecznego wroga Wielkiej Brytanii, czyli Francji, przodującej wówczas w nauce i gospodarce. Jednakże najważniejszym dla Brytyjczyków zadaniem było zdławienie szerokiego poparcia dla wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych w Europie. Triumf obejmującej całą Europę partii weneckiej na zorganizowanym głównie przez księcia Clementa Metternicha Kongresie Wiedeńskim [10], rozpętał brutalną pro-feudalną reakcję na terenie całej Europy. Typową działalnością państwa policyjnego rozpętanego przez Metternicha w Europie kontynentalnej były poczynania członka rady osobistej księcia pruskiego, Friedricha Savigny, oraz współpracującego z nim "państwowego filozofa", G. W. F. Hegla [11] (agenta Metternicha na Uniwersytecie Berlińskim). Sformułowane przez Savigny'ego pojęcie prawa stało się zalążkiem pracy Carla Schmitta na temat kluczowych cech prawa, które pomogło Hitlerowni w umocnieniu władzy w Niemczech.

Na polu nauki i sztuki Savigny wsławił się w Prusach ustanowieniem niemal jako prawo zwyczaju sankcjonującego podporządkowanie sztuki jego osobistym, neo-kantowskim poglądom, według których Naturwissenschaft (nauki ścisłe) mają być hermetycznie odseparowane od Geisteswissenschaft (nauk humanistycznych). Był to irracjonalny dogmat estetyczny, który Immanuel Kant uprawomocnił w "Krytyce czystego rozumu". Dominować zaczęło romantyczne złudzenie, że muzyka powstała po zdominowanym przez Metternicha lubieżnym Kongresie Wiedeńskim musi być interpretowana w stylu romantycznym [12]. (...)

Motywem propagowania neo-feudalnego reakcyjnego dogmatu romantyzmu była chęć usunięcia wpływów koncepcji prawa naturalnego. Chodziło o cofnięcie zegara cywilizacji poprzez odrodzenie pogańskiego prawa imperialnego antycznej Mezopotamii, Rzymu, Bizancjum i średniowiecznego Świętego Imperium Rzymskiego.

W latach 1815-1848 dominowały Europę oligarchiczne siły reakcyjne, rozbite na dwie frakcje, tworzące niewygodne przymierze przeciwko idei rozumu i cywilizacji. W Europie kontynentalnej prekursorem dzisiejszego zdegenerowanego supranacjonalizmu propagowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych był związek feudalny, założony z inicjatywy Matternicha, znany jako Święte Przymierze. Jego wpływ oparty był na krępującym tymczasowym przymierzu z "nową Wenecją", którą stanowiła należąca do monarchii anglo-holenderskiej oligarchia finansowo-handlowa, reprezentowana przez brytyjskich poddanych, tj. Jeremy Benthama, Castlereaghena, Canninga i Palmerstona. Na kontynencie europejskim rządy oligarchiczne, czy to dekadenckiej arystokracji ziemskiej, czy też buntowniczej arystokracji finansowej o typie wenecko-holendersko-brytyjskim, do roku 1848 wielokrotnie stawały przed wyzwaniem -- które wielokrotnie zwycięsko pokonywały -- spowodowanym ostatnimi szlachetnymi wysiłkami Lafayette'a, by odbudować Francję, czy też wydarzeniami w Hambach i rewoltą "getynskiej siódemki" w Niemczech.

Po fali rewolucyjnej 1848 r., zorganizowanej w imieniu Giuseppe Mazziniego (działającego z Londynu agenta Palmerstona i przywódcy "Młodej Europy") wpływy kontynentalnej arystokracji ziemskiej znacznie zmalały. Krok po kroku, została ona poniżona i pozbawiona poprzedniego znaczenia, by w konsekwencji zadowolić się statusem obiektu muzealnego lub stać się częścią anglo-holenderskiej "burżuazyjnej" oligarchii finansowej, przejmującej coraz więcej władzy imperialnej.

W latach 1815-1848, pomimo reakcyjnych i stale rosnących wpływów Londynu na terenie Europy i Ameryki, część społeczeństwa Europy, intelektualnie powiązana wcześniej z działającym na arenie międzynarodowej Benjaminem Franklinem oraz z ideami wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, powoli powracała do życia. Była to grupa społeczna inspirowana w wieku XVIII przez "poetów i myślicieli" Europy. W wieku XIX była ona najlepiej reprezentowana, np. w Niemczech i we Włoszech, przez naukowców kontynuujących tradycję Gottfrieda Leibniza, zebranych wokół osoby Carla F. Gaussa i Aleksandra von Humboldta. Szególnie w Niemczech ludzie ci współpracowali aktywnie z przedstawicielami tradycji Leibnizowskiej ze Stanów Zjednoczonych, m.in. prawnukiem Benjamina Franklina, absolwentem West Point, Aleksandrem Dallasem Bachem, oraz (czego przykładem był również Bache) partią wigów Henry Claya i Henry C. Careya, która dała podwaliny Partii Republikańskiej pod przywództwem Careya i prezydenta Abrahama Lincolna.

Począwszy od lat 50-tych XIX w., szczególnie zaś po wojnie krymskiej, Stany Zjednoczone zaczęły nawiązywać bliższe kontakty z inteligencją Niemiec i Rosji, a następnie dynastią Meiji w Japonii, a nieco później wspomagały ruch patriotyczny w Chinach pod przywództwem Sun Jat-sena. Europejscy sprzymierzeńcy i partnerzy Stanów Zjednoczonych w drugiej połowie XIX w. składali się głównie z patriotycznej inteligencji, popierającej ideę postępu naukowego i technologicznego, czołowych naukowców, działaczy wiejskich, przywódców robotniczych -- takich jak Amerykanin Terence Powderly -- oraz przemysłowców.

Kiedy mówimy o prawie, musimy wziąć pod uwagę powyższe fakty. Musimy zdać sobie sprawę, tak samo jak wcześniej starożytni Grecy, że mamy do czynienia, zarówno w czasach starożytnych, w średniowieczu jak i w okresie nowożytnym, z dwoma zasadniczo różniącymi się od siebie sposobami organizacji społecznej: republikańskim i oligarchicznym [13]. Jeśli chodzi o polityczne, społeczne i sądowe instytucje narodowe, te dwa sposoby społecznej organizacji stoją po przeciwnych stronach.

Jednakże posuwając się dalej po tym samym szlaku rozważań, musimy zdać sobie sprawę z tego, że jeden z tych sposobów, tj. republikański, znajduje się z punktu widzenia zasad moralności i demografii na wyższym poziomie niż oligarchiczny. Zrozumiawszy w pełni ten fakt, musimy rozpoznać między prawem oligarchicznym a republikańskim różnicę, stanowiącą klasyczną formę ontologicznego paradoksu. W przeciwieństwie do Parmenidesa z dialogu Platona, dopóki nie znajdziemy wyższego standardu prawa, stojącego poza i ponad zarówno prawem oligarchicznym jak i republikańskim, dopóty nie wolno nam spocząć. Paradoks powstały w rezultacie przeciwstawienia dwóch, nawzajem eliminujących się form prawa, pozostanie nierozwiązany, jeśli nie skoncentrujemy naszej uwagi na fakcie nadrzędnym w tej sprawie, mianowicie, że forma republikańska, wyrażona w praktyce najlepiej w Leibnizowskim Wstępie do Federalnej Konstytucji Stanów Zjednoczonych z 1789 r., była zawsze nadrzędna w stosunku do formy oligarchicznej, której stosunkowo dobrym przykładem jest moralnie ułomna Konfederacja Stanów Ameryki w tradycji Locke'a. Nawiązując do swego mentora, Henry C. Careya, prezydent Lincoln wyraził się w tej sprawie w następujących słowach: Stany Zjednoczone nie przetrwają jako jeden naród, jeśli pozostaną dalej na wpół zniewolone, na wpół wolne. Prawo naturalne stanowi efektywną zasadę podkreślającą, a więc i definiującą, tę charakterystyczną różnicę.

Sendo prawa naturalnego ma elementarne znaczenie. Jest nim fakt, że ludzkość składa się z jednostek stworzonych na podobieństwo Boga i że za sprawą cech charakterystycznych dla jednostki, nasz gatunek zwiększa swoje dominium we wszechświecie. Fakt ten stanowi jądro prawdy, od której zależy wiedza o prawie naturalnym.W ciągu ostatnich ponad trzystu lat dzięki postępowi nauki, w obszarze kultury europejskiej dostępne są nam środki, za sprawą nauki o ekonomii fizycznej, pozwalające zmierzyć interesujące nas różnice w osiągnięciach. Jednakże, im lepiej rozumiemy współczesną ekonomię fizyczną, tym łatwiej jest nam docenić koncepcję prawa naturalnego znaną już tysiące lat temu, co wyraża Księga Rodzaju 1:26-28.

Według twierdzenia mającego kluczowe znaczenie dla prawa naturalnego, dokonane przez ludzkość przełomowe odkrycia nowych zasad stanowią proces, w rezultacie którego wszechświat w coraz większym stopniu podporządkowuje się woli człowieka. Zdolność generowania i odtwarzania potwierdzalnych odkryć nowych zasad, oraz ich przyswajania w celach praktycznych, umiejscowiona jest w indywidualnej jednostce ludzkiej. Zdolność ta może być rozwijana w taki sposób, że przeciętna długość życia człowieka oraz jego oparta na wiedzy działalność wynika z samo determinującego się wzrostu kontroli ludzkości nad naturą. Poznanie powyższych koncepcji, sprzyjających takiemu procesowi, stanowi drogę do prawdy, która jest prawem naturalnym. Rodzaj ludzki może je odkryć, może je przestrzegać, ale nie może go zmienić według swego kaprysu.

Niech przemówią kamienie! Tak wygląda oczywista konstrukcja wszechświata, i tak też jedynie jest ona poznawalna dla rodzaju ludzkiego. Tak więc konstrukcja ta wyraża intencję Stwórcy wszechświata. Innymi słowy, przeznaczeniem wszechświata jest poddanie się szczególnym cechom charakterystycznym ludzkiego rozumu. Ta eksperymentalnie wykazana zgodność między zdolnymi do rozwoju procesami poznania jednostki a reakcją wszechświata na te procesy, stanowi podstawę ludzkiej wiedzy o prawie naturalnym.

Wykazana w ten sposób intencja prawa naturalnego nie jest wyrażona w formie niezmiennych przestarzałych sloganów , niezmiennego kontraktu. Nie jest to ani umowa, ani też dekret wydany przez śmiertelnego cesarza czy innego prawodawcę. Wszechświat zmienia się; jego zasady są zasadami rządzącymi ciągłym procesem zmian. Podobnie, wiedza nie jest jedynie uczeniem się z podręcznika; nie jest niezmiennym zbiorem zasad zachowania. Wiedza jest rekomendowanym kierunkiem zmian aksjomatycznych w zachowaniu społeczeństwa; transformacji, których kierunek powinien prowadzić ze stanu, który za sprawą prawa naturalnego można określić jako podrzędny, do względnie nadrzędnego.

Tak wygląda natura rodzaju ludzkiego oraz każdej jednostki ludzkiej. Za pomocą opisanych tu środków wola Stwórcy staje się oczywista dla jednostki. Tak więc, nasz stosunek do wszechświata, do siebie nawzajem, oraz do naszych przodków i przyszłych pokoleń musi być zgodny z powyższym.

Prawo naturalne według Sokratesa

Kluczową tezą naukową ostatnich dwustu lat jest przełomowa praca habilitacyjna młodego Bernharda Riemanna z 1854 r. Jest ona czymś więcej niż tylko pierwszym przypadkiem opisu prawidłowej nie-Euklidesowej geometrii fizycznej. Jej głębsza analiza pozwala stwierdzić, że praca ta stanowi wyraz długiego procesu rozwoju zasad ludzkiej wiedzy, zasad metody stawiania hipotezy, sięgającej do sokratycznej metody Platona, poprzez pracę Gottfrieda Leibniza oraz Carla Gaussa, aż po przełom dokonany przez Riemanna.

Na przykładzie błędu popełnionego przez Eleatów, polegającego na ataku na Pitagorasa, Platon opisał złudzenie występujące często u tak zwanych "materialistów", empirystów i pozytywistów, a także sofistów i ogólnie osób o zbrutalizowanych umysłach, iż rzeczywistość określają niezmienne przedmioty zdefiniowane rzekomo przez wrażenia zmysłowe. Jak wskazuje na to dialog "Parmenides" Platona, powodem dla którego Eleaci nie zdołali rozwiązać stojącego przed nimi ontologicznego paradoksu, był fakt, że przez całe tysiąclecia myślący w ten sposób osobnicy histerycznie nie chcą przyjąć do wiadomości, iż najważniejszym zjawiskiem wspólnym dla wszystkich naszych doświadczeń związanych ze wszechświatem jest zmiana. Oczywistym błędem popełnianym przez wszystkie wspomniane powyżej kategorie jest niechęć przyjęcia do wiadomości tego, że zmiana jest elementarną cechą ontologicznego faktu.

W celu wykazania herezji manicheizmu kształtującej religijne poglądy Novaka na temat natury człowieka posłużę się następującym argumentem.

Mając do czynienia z ciągiem doświadczalnych, różniących się od siebie stanów fizycznych, co jest bardziej realne: owe stany, badane każdy z osobna, czy też zasada zmiany, która stanowi podstawę transformacji z jednego stanu w drugi? Pytanie to prowadzi dialog w "Parmenidesie" do kwestii sformułowanej wcześniej przez Heraclitusa: czy taka zmiana stanowi ontologiczną rzeczywistość? Jeśli jej ontologiczna rzeczywistość jest uznana, co w takim razie stanowi element pierwotny: poszczególne stany, czy też zmiana, porządkująca kolejność ich następowania jeden po drugim?

Z powyższych rozważań należy przejść do kluczowej kwestii teologicznej, stojącej u podstaw spraw dotyczących polityki, o których mówił Kardynał w swoim wystąpieniu: Czy Bóg jest wewnątrz, czy też na zewnątrz wszechświata? Czy obecność Boga we wszechświecie, który stworzył, daje o sobie świadectwo, ale jako obecność wolna od ram czasu? Czy Bóg zajmuje to samo miejsce, w którym Platon zlokalizował Dobro -- miejsce znajdujące się zawsze wewnątrz danego okresu czasu? W języku teologii chrześcijańskiej zadać można ptynie: czy Bóg nie przebywa w równoczesności wieczności? Czy nie jest to dla chrześcijan kluczem dla wyjątkowej natury jednostki ludzkiej?

Jest to jak najbardziej kwestia polityczna. Jest to, tak jak wykażę poniżej, najważniejsza sprawa funkcjonalna dotycząca zasad ekonomii, co oznacza, że adwokaci "wolnego handlu" nie są niczym innym jak talko "malowanymi chrześcijanami": odgrywającymi rolę chrześcijan na scenie, nie mającej nic wspólnego z wiarą czy charakterem ich działań poza teatrem hipokryzji.

Według mnie najbardziej charakterystycznymi wspólnymi cechami, charakterystycznym złem wyznawców manicheizmu i empiryzmu jest to, że Bernard Mandeville, Friedrich von Hayek czy profesor Milton Friedman odrzucają ideę odpowiedzialności za wiedzę uprzednią o przyszłości. Począwszy od starożytnej Grecji jest to najważniejsza kwestia teologiczna, czego przykładem jest zaprezentowany już przez Ajschylosa w sztuce "Prometeusz" nieodwracalny upadek fałszywych bogów.

Kwestia wiedzy uprzedniej o przyszłości jest integralna dla chrześcijańskiego pojęcia Boga jako Istoty przebywającej w równoczesności wieczności. Jest to również kluczowy punkt, odróżniający klasyczne formy sztuki od banału. Jest to główna kwestia stojąca u podstaw zarówno metody naukowej jak i sztuki rządzenia państwem. Jest to różnica między moralną odpowiedzialnością za konsekwencje czynów -- czy też ich brak -- przypisywanych ludziom, a czymkolwiek analogicznym w przpadku niższych form życia. Jest to podstawowa sprawa dla chrześcijańskiego zrozumienia natury człowieka i Boga. Jest to test, oddzielający manichejską wiarę polityczną Novaka od chrześcijaństwa. Dla osób znających przedstawioną przez Platona sokratyczną metodę stawiania hipotezy, to właśnie jest koncepcją prawa naturalnego, której poznanie ułatwia w dużym stopniu habilitacja Riemanna z 1854 r.

Wiedza uprzednia o przyszłości to indywidualne sumienie. Sumienie stanowi zdolność działania, wbrew Wielkiej Brytanii pod rządami Tony Blaira, w celu powstrzymania masowej śmierci głodowej w Korei Północnej, lub powstrzymania kierowanego przez Museveniego ludobójstwa milionów Hutów i innych plemion w Afryce, które to okrucieństwo dokonuje się za sprawą pieniędzy współpracowników byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, George'a Busha. Sumienie nie zgadza się z dyrektywami Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które nieuchronnie, jeśli pozwoli się na ich realizację, spowodują śmierć milionów ludzi. Gdzie zlokalizowana jest ludzka zdolność do wiedzy uprzedniej? Gdzie drzemie sumienie?

Kwestia możliwości posiadania przez człowieka wiedzy uprzedniej o przyszłości i wiedzy pełnej przez Boga, stanowi podstawowe pytanie kompetentnej teologii chrześcijańskiej, aż po dzień dzisiejszy. Sprawa ta słusznie łączona jest z kwestią ontologicznego dowodu istnienia Boga; związek ten wyrażony jest przez klasycznych teologów chrześcijaństwa w kategorii pojęcia lokalizacji istnienia boskiego w "równoczesnej wieczności". W obydwu przypadkach jedyny dowód, który daje się obronić, znaleźć można u Platona w jego sokratycznej metodzie stawiania hipotezy. W niniejszym dokumencie, zwracając uwagę na mające manichejski charakter przejęcie przez Novaka teorii Locke'a, Mandeville'a, Quesnaya, Adama Smitha, Jeremy Benthama oraz pochodzącej od Margaret Thatcher pogańskiej teorii "wolnego handlu", podkreślić należy, że kwestia wiedzy uprzedniej o przyszłości jest pierwszoplanowa. Dlatego też omówię w skrócie ważną w tym kontekście sprawę "odwróconego czasu", którą przedstawiłem szerzej we wcześniejszych publikacjach.

We wszystkich znanych kulturach cechą charakterystyczną prowadzących do sukcesu działań w dziedzinie gospodarki jest fakt, że człowiek posiada zdolność wprowadzania udanych zmian w dominującym w danym okresie czasu sposobie zachowania, które to zmiany wynikają z uprzedniej wiedzy na temat przyszłych konsekwencji dokonywanego obecnie wyboru. W taki sposób przyszłość działa efektywnie -- na dobre i złe -- by określić teraźniejszość.Ogólna natura rozpatrywanej tu zasady uniwersalnej może być wyprowadzona w jeden tylko sposób, za sprawą sokratycznej metody stawiania hipotezy, jak to przedstawił Platon.

Założenia wybrane jako tezy jakiegokolwiek dedukcyjnie spójnego systemu wyprowadzane są sokratycznie, za pomocą regulującego zespołu podstawowych założeń, nazywanych hipotezą. Oznacza to, że kolejność tez, zdeterminowana przez tę hipotezę, jest w sposób pośredni znana zawczasu, pod warunkiem, że znana jest hipoteza. Innymi słowy, hipoteza z góry ustala, które z przyszłych założeń może być zaakceptowane jako część zbioru tez, określonego w powyższy sposób.

Takie rozumienie sprawy prowadzi na wyższy poziom, na którym odkrycia nowych zasad zmieniają definicje, aksjomaty i postulaty, zgodnie z wymaganiami nowo odkrytej rzeczywistości. Zazwyczaj w opisanym powyżej przypadku stoimy w obliczu serii wykluczających się nawzajem hipotez. Ta seria jest z natury formalnie nieciągłą serią, analogiczną w formie do ogólnego Riemanowskiego przypadku [14]. Tak więc, seria ta jest tak nieciągła, jak zwiększająca się liczba potwierdzonych zasad, na których się opiera. Aczkolwiek jest ona spójna, pomimo swoich charakterystycznych nieciągłości, gdyż powstaje za sprawą stałej zasady zmiany. Ta zapewniająca spójność zasada to doświadczalna interakcja między kierowanymi kognitywnie działaniami rodzaju ludzkiego, a wszechświatem, w którym, i na który, ludzki gatunek oddziaływuje.

U Platona, pojęcie wyższej od matematyki metodologii, Analysis Situs , ujęte jest w ogólnym terminie stawianie hipotezy wyższej hipotezy .[15] Najprostszą ilustracją roli zasady generującej taki porządek, jest różnica między uszeregowaniem odpowiadającym procesom fizycznie entropicznym a uszeregowaniem z wyglądu odpowiadającym fizycznie anty-entropicznym procesom.

Wszelkie racjonalne znaczenie tego terminu zakazane jest przez pewne frakcje naukowców zajmujących się fizyką matematyczną, szczególnie zaś te, które starają się narzucić jako uniwersalny dogmat, całkowicie arbitralne, patologiczne pojęcie, według którego matematyczna liniowość zachowana jest w przypadku ekstremalnie małych odległości, jak np. w mikrofizyce jądrowej. [16] W poważnej współczesnej nauce, od czasów ukazania się dzieła "De docta ignorantia" Mikołaja z Kuzy, podstawowym pytaniem jest kwestia tego, jak tak zwane "nie-liniowe" (tzn. nieciągłe) procesy różnią się od siebie ze wzglądu na różnicę w fundamentalnych zasadach określających porządek -- zasadach zgadzających się z platońskim pojęciem stawiania hipotezy wyższej hipotezy. Jest to metoda Johannesa Keplera, twórcy spójnej matematycznej fizyki, a także Gottfrieda Leibniza, Ecole Polytechnique Monge-Carnota oraz założycieli nowoczesnej fizyki relatywistycznej: Gaussa, Webera i Riemanna.

Wśród osób posiadających jako taką wiedzę naukową, liczącą się opozycję przeciwko powyższemu poglądowi stanowił jedynie Paolo Sarpi, prekursor anty-renesansowego "oświecenia", oraz jego stronnicy. Zaliczają się do nich m.in. Francis Bacon, Robert Fludd od Różokrzyżowców, Thomas Hobbes, John Locke oraz inni empiryści, zwolennicy filozofii Kartezjusza, pozytywiści, np. samozwańcza "Newtońska" frakcja opata Antonio Contiego. [17] Opozycja ta pokrywa się całkowicie z trendami empirystyczno-pozytywistycznymi, które stworzyły manichejską doktrynę "wolnego rynku", popularną wśród dzisiejszych "teo-konserwatystów" i innych.

Rozważywszy powyższe, spójrzmy na Platońską ideę wiedzy uprzedniej nie w kontekście indywidualnego wyboru zwykłej hipotezy, np. dotyczącej geometrii Euklidesa, lecz w kontekście wyższej hipotezy, której przykładem jest fizyczna, nie-Euklidesowa geometria, reprezentowana w pracy Riemanna. W tym przypadku nowo odkryte i potwierdzone zasady rządzące naturą oraz kognitywnymi procesami umysłu ludzkiego, zmuszają nas do wielokrotnej zmiany naszych podstawowych przekonań o naturze. Co więcej, sposób zastosowania, czy też zaniechanie zastosowania nowo zdobytej wiedzy dla zmiany sposobu życia społeczeństwa, przynosi w konsekwencji zadowalające lub też przykre rezultaty, odczuwane przez przyszłe pokolenia.

Zrozumienie opisanych zasad porządkujących, należących do zakresu wyższej hipotezy, pozwoli nam na określenie powstałych w konsekwencji naszych działań rodzajów sytuacji, przed którymi stanie ludzkość w rezultacie naszego wyboru zasad działania w ekonomii fizycznej, a także w innych dziedzinach. Myślę,że w tym miejscu słusznym będzie zwrócenie uwagi na fakt, że moje prognozy w dziedzinie gospodarki okazały się poprawne, co wskazuje na nieodzowność niniejszego podejścia do wyższej hipotezy dla kompetentnego długoterminowego prognozowania.

W celu zilustrowania praktycznego znaczenia pojęcia hipotezy w funkcjonującej z dnia na dzień gospodarce narodowej rozważmy najważniejsze fakty dotyczące nowoczesnego zarządzania w przemyśle. Prowadzenie kapitałointensywnego rozwojowego procesu przemysłowego, w kontekście względnie wysokiego stopnia zużywania się technologii, stwarza sytuację, w której w krótkich odstępach czasu, pochodzący z przeszłości projekt produkowanych dóbr oraz potencjał produkcyjny dostarcza środki reinwestycyjne dla niezbędnego potencjału produkcyjnego, lepiej zaprojektowanych dóbr oraz technologii zapewniających wyższą wydajność w przyszłości. Zaniechanie inwestycji koniecznych dla kompensaty strat wynikających z technologicznego wyczerpywania się środowiska oraz innych błędów spowodowanych niekorzystnymi działaniami bądź ich brakiem, może okazać się zgubne dla dalszego istnienia przedsiębiorstwa czy też gospodarki.

Porównajmy powyższe z państwowymi (publicznymi) inwestycjami w utrzymanie i poprawę podstawowej infrastruktury gospodarczej.

Dla moralnej formy społeczeństwa odpowiedzialność państwa w obszarze gospodarki za zapewnienie i regulowanie publicznej infrastruktury jest moralną koniecznością, gdyż jego funkcja odnosi się do wymogów całego narodu, całego społeczeństwa, całej powierzchni kraju, bez względu na podziały wynikające z zatrudnienia czy tytułów własności. Dlatego też tylko całkowicie niemoralny rząd, bądź też zaślepieni głupcy, skłonni są proponować powszechną prywatyzację infrastruktury.

Terytorium kraju należy traktować tak, jak mądry rolnik traktuje pole przygotowywane pod kultywację określonej uprawy. Rozbudowa wodociągów, systemu sanitarnego, produkcji i dystrybucji energii, ochrony zdrowia oraz prewencji chorób, powszechna oświata aż po poziom wymagany od przyszłego pokolenia dorosłych ludzi z punktu widzenia postępu technologicznego, a także podstawowe badania naukowe stanowią kwestie, których nie można pozostawić całkowicie w granicach własności prywatnej.Korzyści wynikające z istnienia publicznej infrastruktury nie da się obliczyć w taki sam sposób jak szacuje się zyski z opłat za użytkowanie prywatnej drogi. W przypadku infrastruktury, zastosować można połączenie podatków oraz regulowanie oprocentowania przez rząd. Metoda ta wykorzystywana jest z sukcesem w obrocie wyrobów przemysłowych, surowców naturalnych i żywności.

Wiedza uprzednia o przyszłości odgrywa kluczową rolę w pracy rządu dotyczącej planowania i realizowania programów rozbudowy oraz utrzymania publicznej infrastruktury.

Oceńmy znaczenie oraz stopień koniecznej rekonstrukcji infrastruktury w kategoriach dwóch okresów jej istnienia: w pierwszym okresie dana infrastruktura funkcjonuje w stopniu satysfakcjonującym. W drugim zaś, zakładając brak istotnej zmiany w danej technologii, następuje przyspieszone zużycie i rozkład konstrukcji, w zależności od stopnia starzenia się technologii w gospodarce jako całości. Należy również wziąć pod uwagę czas konieczny dla zbudowania danej infrastruktury.

Decyzje dotyczące rozwoju gospodarczego muszą być podejmowane z wieloletnim wyprzedzeniem. Tak więc wiedza uprzednia na temat przyszłości jest nie tylko niezbędna -- musimy ukształtować planowanie polityki gospodarczej dzisiaj, biorąc pod uwagę jej możliwy do przewidzenia wpływ na przyszłość.

Oczywista różnica między naturą Boga a człowieka polega na tym, iż w przypadku człowieka wiedza uprzednia nie jest perfekcyjna; natomiast podobieństwo znajduje się w samej zasadzie wstępnej uprzedniej. W taki sposób Platon wyróżnia możliwą do uzyskania przez rodzaj ludzki wiedzę, jako element znajdujący się w obszarze tego, co nazywa s tawaniem się . Koncepcja ta odpowiada ogólnemu pojęciu stawiania hipotezy wyższej hipotezy . Skoro Bóg istnieje w równoległości wieczności, kiedy odwołujemy się do natury Boga, według prawa naturalnego, zamiast "hipotezy" lub "stawania się", powinniśmy mówić, tak jak czyni to Platon, o Dobrze. Sumienie jest więc wiedzą uprzednią, którą kieruje zasada porządkująca zawarta w agape.

Mandeville: zasada zła

Zwróćmy teraz uwagę na kolekcję praktykujących nowożytnych manichejczyków i sodomistów [18], do których należy Francis Bacon, Thomas Hobbes, John Locke, David Hume, Adam Smith, Immanuel Kant, Jeremy Bentham, Friedrich von Hayek, pani Margaret Thatcher oraz Michael Novak.

Ogólna zasada, na której opiera się ich recepta rządzenia społeczeństwem, a także gospodarką, wywodzi się ze sformułowanej przez Hobbesa, Mandeville'a i Quesnaya doktryny, znanej pod różnymi hasłami: Hobbes mówił o "wojnie wszystkich przeciwko wszystkim", John Locke o zasadzie właścicieli niewolników "prawo do życia, wolności i posiadania (ciebie przeze mnie)"; do tej kategorii należy motto Francoisa Quesnaya "laissez faire" charakterystyczne dla feudalnej buty arystokracji ziemskiej, "filozofia moralna" Adama Smitha i jego doktryna "wolnego handlu" służąca handlarzom narkotyków, a także "(hedonistyczny) rachunek różniczkowy szczęścia" wymyślony przez sprawującego kontrolę nad terrorystami Jeremy Benthama i zapisany w jego "Wstępie do zasad moralności i prawodawstwa". Właśnie w takim towarzystwie, pośrodku tej manichejskiej kolekcji, znajduje się polityczna dusza Michaela Novaka.

Wspólną cechą tych upadłych kreatur jest doktryna manicheizmu, według której człowiek z natury ma skłonność ku złu, tak więc społeczeństwo powinno być zbudowane i rządzone zgodnie z tym założeniem. Ich moralna filozofia brzmi następująco: należy się im, a także ich przyjaciołom, największy stopień wolności w ich pożądliwym pościgu za siedmioma głównymi grzechami, które, w ich opinii, definiują niezmiennie nieposkromione cechy "ludzkiej natury", szczególnie ich własnej.To przekonanie stoi u podstaw ich wszystkich teorii społecznych, uszytych z tego samego materiału anarchii, bez względu na to, jak w ostateczności różnią się wzory szat.

Sendo sprawy -- jak to widać na przykładzie Wielkiej Brytanii w przeszłości i obecnie -- polega na tym, że osobnicy o ambicjach władcy nie życzą sobie żadnych narzucanych z zewnątrz reguł, ograniczających ich liberalne gry. Ich wielmożności, jako członkowie kliki, mogą podjąć decyzję o regulowaniu swoich postępków, prywatnie, ale nie dopuszczą, by jakiś rząd pod wpływem "ludzi z zewnątrz" ingerował w ich szczególne formy gospodarki lub inne rodzaje poszukiwania przyjemności. Pożądliwy liberalizm jest nie tylko ich hedonistyczną szczególną formą przyjemności, ale również -- co do czego zgadzają się Adam Smith, prof. Milton Friedmann i George Soros -- rozrywką, polegającą na rozprzestrzenianiu "wolności anarchii" wśród ich wybranych ofiar, polegającej na zażywaniu niebezpiecznych substancji rekreacyjnych czy oddawaniu się podobnym aktom. W tym ostatnim przypadku anarchia, ze swą niewyczerpywalną, mefistofeliańską zdolnością do wymyślania coraz to nowych form zła, powoduje korozję, ogłupiając mieszkańców kwatery dla niewolników albo szczując ich nawzajem. Taka wolność jest w rzeczywistości brakiem wolności.

Tak oto staje się jasne, że główne założenie ich dogmatu jest tym samym satanistycznym sofizmatem, który doskonale znają adepci takich form gnostycyzmu, jak np. manicheizm czy wierzenia bogomilów. Możemy w tym momencie zająć się drugim charakterystycznym elementem myślenia wspomnianych wyżej osobników, mianowicie "magią rynku". (...)

Z punktu widzenia matematyki (a średniowieczni lichwiarze z sekty bogomilów znani byli jako banda zajmująca się przede wszystkim liczeniem) teorię "magii wolnego rynku" zredukować można do jednego argumentu, według którego nadmiar entropii prowadzi do stanu negatywnej entropii. Innymi słowy, doktryna "wolnego handlu", w wersji zaprezentowanej przez Quesnaya czy Adama Smitha, jest oczywistym, świadomym oszustwem, narzucanym łatwowiernym ofiarom przez Wall Street i sprzedawców używanych akcji. W XVIII w. Francja, najbardziej wpływowe i rozwinięte państwo narodowe tego okresu, zbankrutowała w ciągu zaledwie dekady w rezultacie wprowadzenia polityki "wolnego handlu" -- w taki sam sposób, klęskę poniosły wszystkie inne narody, począwszy od Portugalii, które były na tyle lekkomyślne, by poddać się brytyjskiej doktrynie.

To samo stało się ze Stanami Zjednoczonymi za rządów Jeffersona, Madisona, Jacksona, van Burena, Buchanana, Teddy Rosevelta, a także pod koniec rządów Woodrow Wilsona, za czasów Calvina Cooliga, (kontrolowanego przez Andrew Mellona), za Trumana w okresie przed wojną koreańską, w czasie drugiej kadencji Eisenhowera, za Cartera, Reagana i Busha. Z niewielkimi zmianami sytuacja gospodarki narodowej za Clintona pozostaje bez zmian. W wieku XX, aż po dzień dzisiejszy, jedynym przypadkiem kiedy gospodarka Stanów Zjednoczonych nie zsuwała się w dół, jak po równi pochyłej, w kategoriach ekonomii fizycznej, jak to ma miejsce w okresie 1970-1997, była mobilizacja do przewidywanej lub trwającej ogólnej wojny. Tylko w takich warunkach "wolny handel" był ograniczany w stopniu pozwalającym na efektywne wykorzystanie naturalnych przed 1966 r. skłonności naszej gospodaki ku rozwojowi. Wszystkie inne narody doświadczyły czegoś podobnego, kiedy nadeszła ich kolej, by dać się nabrać na hasło "wolny handel". Doświadczenie uczy, że sławne słowa prezydenta Abrahama Lincolna w odniesieniu do wolnego handlu należyło by sparafrazować: "zdoła oszukać niemal wszystkich, prawie zawsze -- z wyjątkiem okresu wojny".

Akceptacja "wolnego handlu" nie wynika z nauk płynących z doświadczenia. Jest ona rezultatem prowadzącej do samo destrukcji rysy ideologicznej na umyśle ofiary oszustwa. Widać to czasem w bezmyślnych zachwytach typowego obywatela zadowolonego z niskich cen w sklepie, choć są one rezultatem rosnącego bezrobocia wśród Amerykanów, którzy zostali zastąpieni przez tanią siłę roboczą za granicą, produkującą te same dobra, ale taniej.W tym wyrazie zachłanności przez typowego, mało rozgarniętego obywatela, widać element satanizmu. Taki biedak i cała jego rodzina wcześniej czy później ucierpi z powodu swojej własnej zachłanności i naiwności. Podpisuje w ten sposób Faustowski gnostyczny pakt z szatanem, kusicielem, który zachęca go: "Zgódź się na wolny handel, a ja dam ci towary za niższą cenę". Wierzy w "wolny handel" nie z powodu braku przekonywujących historycznych przykładów, że jest on oszustwem. Wierzy w "wolny handel", tak samo jak wierzy w " szczęśliwy numer" w grach hazardowych, na których przegrał rodzinny majątek. W taki sposób wstąpił do gnostycznego kościoła brytyjskiego mistycyzmu.

Nadejście nowych mrocznych wieków

Cechą charakterystyczną obecnej zbliżającej się w przyspieszonym tempie globalnej katastrofy jest gwałtowne rozprzestrzenianie się młodzieżowej kontrkultury "New Age", kontrkultury muzyki rockowej, narkotyków i wolnego seksu, oraz popularyzowanego od lat 1969-70 oszustwa masowych ruchów ekologicznych. W Stanach Zjednoczonych, tak samo jak w Niemczech, Francji czy we Włoszech ferment spowodowany kontrkulturą zaprogramowany był głównie przez tzw. "Szkołę frankfurcką" Theodora Adorno i in. we współpracy z londyńskim Instytutem Tavistocka, pod bezpośrednim kierownictwem Księcia Philipa i Księcia Bernharda z Holandii, przy poparciu założonych przez nich organizacji World Wildlife Fund i "1001 Club". Początkowym celem ataku kontrkultury była młodzież uniwersytecka, czyli ci, którzy w przyszłości mieli przejąć stanowiska w różnych instytucjach i określić filozofię oraz moralny charakter pozycji najwyższego szczebla w rządzie, w świecie nauki, w instytucjach oświatowych, w Kościele i na uniwersytetach. (...)

Znam historię tego okresu z osobistych bolesnych doświadczeń, niepotrzebne są mi dane statystyczne, by dowiedzieć się, co się działo; znałem osobiście wiele obiecujących młodych ludzi, których umysły uległy zniszczeniu, krok po kroku, w przeciągu kilku lat. Moje doświadczenie ze Stanów oraz charakter mojego rosnącego zaangażowania w działalność na innych kontynentach, przygotowały mnie do zagłębienia się w podobne kliniczne procesy, zachodzące w Europie oraz w Ameryce Środkowej i Południowej. (...)

Sprawa jest prosta: należy wziąć pod uwagę dwa procesy z lat 1961-68 w celu zrozumienia tego, co stało się z umysłami większości amerykańskiego pokolenia uniwersyteckiego "dzieci kwiatów". Z jednej strony, panował optymistyczny nastrój pobudzony zdolnością działania prezydenta Kennedy'ego w sprawach dotyczących m.in. baronów hutniczych, a także jego decyzją, by rozpocząć mobilizację w celu przygotowania do lotu załogowego na Księżyc. Z drugiej, negatywnej strony, o charakterze depresyjnym, wymienić należy sprawy oczywiste, tj. krytyczny tydzień prawdziwego horroru w czasie kryzysu rakietowego w 1962 r., następnie zamach na Prezydenta, rozpętanie awantury w Indochinach po śmierci Kennedy'ego, zamach na Martina Luthera Kinga w 1968 r. Elementy pesymistyczne pogłębiły jeszcze "wstrząs psychiczny" w stylu Instytutu Tavistocka, prowadząc do niesamowitego efektu polegającego na objawiającej się u większości studentów niezwykłej łatwości ulegania sugestiom. (...)

Najbliższa przyszłość oraz to, co stanie się w dalekiej przyszłości, zależy od następującej kwestii: co oznacza dominująca obecnie kultura "New Age" dla religii oraz istnienia cywilizowanego życia?

W skrócie odpowiedzieć można, że niebezpieczeństwo pochodzi głównie z jednego źródła, które dla ułatwienia określić można jako "zasadę Sodomy i Gomory". (...) Poziom, na którym funkcjonuje obecnie nasza planeta, znajduje się tak dalece poniżej krytycznego punktu załamania, że próby kontynuowania dominujących dziś metod "New Age", narzucanych bezwzględnie m.in. przez premiera rządu Wielkiej Brytanii, Tony Blaira, spowodują załamanie się systemu, nieuniknioną dezintegrację globalnego balona finansowego, a następnie taki sam rozkład fizycznej gospodarki. Ze względu na charakter dominującego obecnie paradygmatu kulturowego, kształtującego politykę czołowych rządów światowych oraz organizacji ponadnarodowych, należy oczekiwać, że cała gospodarka globalna, również Chiny, wejdzie w proces szybkiego pogarszania się warunków koniecznych dla podtrzymania ludzkiego życia. Mordercza anarchia, rozpętana w Afryce i na Półwyspie Koreańskim, rozprzestrzeniająca się coraz bardziej na inne kontynenty, przywodzi na myśl legendarnych "czterech jeźdźców apokalipsy", wypuszczonych na wszystkie kontynenty i zapowiadających spadek liczby ludności do kilkuset milionów. Taki scenariusz nie jest jeszcze czymś nieuniknionym, jednakże jeśli nie dokonamy odpowiednich zmian, stanie się on rzeczywistością.


Polska po wyborach
Czas odbudować gospodarkę

Jeśli chcemy, by tragedia lipcowej powodzi nie była całkowicie bezsensowna, musimy wykorzystać wynikającą z niej lekcję do odwrócenia fundamentalnych błędów liberalizmu, zastosowanego w Polsce w ostatnich latach, począwszy od terapii szokowej 1990 r. Nawet bez zniszczeń spowodowanych powodzią, polska gospodarka daleka była od sukcesu. Kraj nasz, tak samo jak reszta świata, stoi w obliczu zagrożenia spowodowanego polityką spekulacji i wiarą w koniec ery rozwoju nauki i przemysłu, propagowaną przez oligarchię finansową wespół z ruchami ekologicznymi czy tzw. konserwatywną rewolucją, opiewającą darwinizm społeczny.

Tragiczna powódź lipcowa powinna zmobilizować wszystkie grupy społeczne i polityczne, szczególnie zaś osoby, które wygrały w wyborach do Zgromadzenia Narodowego, do zerwania z gospodarczym liberalizmem i opracowania planu szybkiej odbudowy zniszczeń w rejonach dotkniętych powodzią oraz mobilizacji gospodarki w całej Polce, w oparciu o Kościuszkowski program gospodarczy, przedstawiony przez Instytut Schillera w maju 1997 r. Program ten czerpie z doświadczeń wielu innych państw, które w przeszłości osiągnęły wysoki stopień rozwoju bynajmniej nie za sprawą "sił wolnego rynku", ale dzięki polityczno-strategicznym decyzjom poszczególnych rządów, realizujących ogólną wizję rozbudowy gospodarki. Istnieje wiele przykładów tej strategii, np. program gospodarczy de Gaulle'a po 1958 r., dzięki któremu Francja do dzisiaj ma tanią energię jądrową i nowoczesne koleje, czy amerykański program lotów kosmicznych z czasów Kennedy'ego, który za każdy zainwestowany dolar przyniósł 15 dolarów zysku dla całej amerykańskiej gospodarki.

Odbudowa zniszczeń początkiem sukcesu

Jednakże dla obecnej sytuacji w Polsce najbardziej pomocny może okazać się przykład odbudowy Tokio po tragicznym trzęsieniu ziemi w 1923 r. Miasto zostało zniszczone do takiego stopnia, że zastanawiano się, czy w ogóle warto rozpoczynać odbudowę. W końcu jednak rząd Japonii podjął decyzję o jego rekonstrukcji i stworzeniu jednej z najciekawszych aglomeracji miejskich świata, posiadającej nowoczesną infrastrukturę i godną pozazdroszczenia technologię. Odbudowy dokonano dzięki emisji ogromnej ilości taniego długoter-minowego kredytu, udzielonego przez Narodowy Bank Japonii. Przedstawiciele szkoły liberalnej natychmiast wpadli w panikę, głosząc nieuniknione niebezpieczeństwo hiperinflacji. Jednak efekt kreacji państwowego kredytu na ten cel był zupełnie odwrotny ! Nie tylko odbudowano miasto, ale jednocześnie doprowadzono do stabilizującej deflacji japońskiej waluty, gdyż mobilizacja różnych gałęzi przemysłu do odbudowy stolicy stała się motorem ożywienia całej gospodarki. Potrzebne były maszyny, stal, węgiel, samochody transportowe, urządzenia elektryczne i wiele innych dóbr oraz usług.

Zastosowanie takiej metody w obecnej sytuacji może stać się początkiem transformacji całej Polski w jeden z najbogatszych rejonów Europy. Zamiast jedynie odbudowywać zniszczenia powodziowe, należy pomyśleć o konstrukcji nowoczesnych autostrad, szybkiej kolei, nowoczesnych zapór, elektrowni jądrowych oraz infrastruktury koniecznej dla rozbudowy przemysłu maszynowego i chemicznego, który umożliwiłby przeróbkę węgla. Należy też zaplanować nowe miasta z wygodną infrastrukturą pod powierzchnią ziemi, z centrami naukowymi, uniwersytetami etc.

Taki proces odbudowy zainicjowałby rozwój gospodarki całego kraju. Kto za to zapłaci? Już w drugiej połowie lipca podjęto decyzję o urucho-mieniu poprzez Narodowy Bank Polski linii kredytowej wartości 2,5 mld złotych na cel odbudowy zniszczeń. Wykorzystanie NBP do tego celu jest absolutnie konieczne, bez względu na sprze-ciwy ekonomistów wyznających wolny rynek. Odpowiednio wykorzystany kredyt z NBP bynajmniej nie doprowadzi do zwiększenia zadłużenia państwa, wręcz przeciwnie: umożliwi mobilizację istniejących środków i pobudzi rzeczywisty wzrost gospodarczy, w odróżnieniu od dotychczasowej iluzji spowodowanej spekulacją na giełdach czy wyprzedażą majątku narodowego. Ważne jest więc, jak kredyt z NBP zostanie wykorzystany, by zagwarantować, iż stanie się motorem ożywienia całej gospodarki.

Narodowe bezpieczeństwo gospodarcze

W celu pełnego zagwarantowania narodowego bezpieczeństwa gospodarczego należy oprócz wykorzystania długoterminowego taniego kredytu z NBP podjąć następujące kroki:

Po pierwsze : Politykę gospodarczą Polski należy opracować bez konsultowania się z przedstawicielami Międzynarodowgo Funduszu Walutowego, w przeciwnym razie ratowanie polskiego przemysłu i rolnictwa z góry skazane będzie na klęskę. Należy też otwarcie stwierdzić, że Taktat z Maastricht stanowiący podstawę Unii Europejskiej, uderza w interesy państw członkowskich, gdyż oddaje ich los w ręce brukselskiej biurokracji, trzymającej się kurczowo monetaryzmu.

Po drugie , opracować należy szczegółowy plan modernizacji i rozbudowy infrastruktury, której obecny opłakany stan jest poważną przeszkodą dla rozwoju przemysłu. Przykładowo, ministerstwo gospodarki posiada od wielu lat program regulacji Odry, która docelowo powinna umożliwić transport 17 mln ton frachtu rocznie, dzięki czemu zmniejszyłyby się koszty transportu dóbr, np. węgla. Taki sam efekt, tj. obniżenie kosztów transportu, miałby rozwój kolei, szczególnie we współpracy z innymi krajami Euroazji, zainteresowanymi koncepcją nowego Szlaku Jedwabnego , czyli korytarzy rozwojowych od Atlantyku po Pacyfik, obejmujących m.in. koleje, autostrady oraz produkcję i dystrybucję energii.

Kwestia efektywnej produkcji energii jest również pierwszoplanowa. Uzyskiwane w Polsce z węgla brunatnego 43% energii jest wbrew pozorom wysoce kosztowne. Kraje planujące szybki rozwój i zastosowanie nowych energochłonnych technologii powinny myśleć o budowie nowoczesnych elektrowni jądrowych, np. z reaktorami wysokotemperaturowymi (HTR), umożliwiającymi gazyfikację węgla.

Po trzecie , zwiększyć należy nakłady na rozwój nauki, nowych technologii oraz oświaty. Historia rozwoju gospodarczego wielu krajów, np. Niemiec w końcu XIX w. wykazuje, że nowe technologie prowadzą do tworzenia milionów nowych miejsc pracy, a nie ich redukcji.

Po czwarte , podjąć należy kroki konieczne dla modernizacji polskiego rolnictwa, np. uruchomienie tanich kredytów na produkcję, rozwój przemysłu produkującego na rzecz rolnictwa, wprowadzenie ceł dla ochrony polskiego rynku przed dumpingiem itp.

Po piąte, konieczne jest zreformowanie oświaty w taki sposób, by przygotowywała ona młodzież nie tylko do konkretnego zawodu, lecz przede wszystkim do samodzielnego myślenia. Szkolnictwo powinno być więc oparte na idei kształtowania twórczego potencjału dziecka, tak by było ono w stanie odtworzyć w swym umyśle proces odkrywania przełomowych zasad funkcjonowania wszechświata, który miał miejsce w umyśle naukowca.

Twórczy potencjał jednostki najcenniejszym bogactwem państwa

Dochód w gospodarce nie jest kwestią taniego eksportu czy masowej prywatyzacji, ale zależy od szybkiego stopnia wdrażania nowych technologii i podnoszenia wydajności produkcji; zależy od wykształcenia wszystkich obywateli i wykorzystania ich talentów do transformacji gospodarki. Obowiązkiem rządu nie jest doglądanie odsprzedaży przemysłu tym, którzy najwięcej dają, lecz sponsorowanie nauki i rozwoju technologii w celu zagwarantowania narodowego bezpieczeństwa gospodarczego i rosnącego poziomu życia obywateli, co rozumieli z pewnością tacy ludzie, jak członek przedwojennego rządu, Eugeniusz Kwiatkowski, inicjator rozbudowy COP-u.

Wiele mówi się na temat konieczności odbudowy potencjału produkcyjnego również na Zachodzie, gdzie gospodarka kuleje od wielu lat, a obecnie wchodzi w niebezpieczny etap spowodowany nadmierną spekulacją i demagogią post-przemysłowego społeczeństwa. Amerykański ekonomista, Lyndon LaRouche, opracował koncepcję odbudowy gospodarki świata za sprawą realizacji programów regionalnych np. euroazjatyckiego mostu lądowego, którego częścią jest Kościuszkowski program gospodarczy dla Polski. LaRouche wystąpił również z apelem o nowy system monetarny, nawiązujący do systemu z Bretton Woods (1944), który powstrzymałby spekulację, wyeliminował takie organizacje jak MFW czy Światowa Organizacja Handlu i oddał sprawy gospodarcze w ręce poszczególnych rządów narodowych. Adaptacja takiego systemu jest pierwszym krokiem na drodze odbudowy gospodarki świata i Polski.


[1] Kardynał Joseph Ratzinger, komentarz na temat książki Ojca Nicola Buxa "The Fifth Seal: The Unity of the Christians Toward the Third Millenium" (Piąta pieczęć: jedność chrześcijan przed trzecim milenium); w komentarzu tym Kardynał Ratzinger skrytykował poparcie Światowej Rady Kościołów dla "marksistowskich" ruchów wywrotowych w Ameryce Łacińskiej, m.in. teologii wyzwolenia, której główny teoretyk, Paulo Freire'a, propaguje ideę ograniczenia oświaty (de-schooling) oraz powrotu do prymitywnych języków.

[2] Michael Novak, nominalnie katolik, propaguje wolny rynek i doktrynę oddzielenia religii od gospodarki; autor książek "Duch demokratycznego kapitalizmu", "Liberalizm -- sprzymierzeniec czy wróg Kościoła"; patrz "Nowa Solidarność", nr 3, styczeń1994.

[3] George Soros, międzynarodowy spekulant, założyciel Uniwersytetu Europy Środkowej i Towarzystwa Otwartego Społeczeństwa; patrz "Nowa Solidarność", nr 12, listopad 1996, "Jak Soros szkoli Polaków".

[4] Teorie Wienera i von Neumanna zostały ukształtowane przez filozofię Bertranda Russella. W książkach "Cybernetics" i "Human Use of Human Beings" (Wykorzystanie ludzi przez ludzi) Wiener stara się wyeliminować koncepcję człowieka stworzonego na podobieństwo Boga, propagując zamiast niej "teorię informatyki".

[5] Patrz: "Nowa Solidarność" wydanie specjalne; William Wertz "Miarą intelektu człowieka jest potęga jego dzieł".

[6] Szczególnej wagi jest jego habilitacja z 1854 r. "Uber die Hypothesen, welche der Geometrie zu Grunde liegen" (O hipotezach stojących u podstaw geometrii).

[7] Popularna w USA grupa religijna odwołująca się do irracjonalizmu; jej członkowie twierdzą, że poznanie Boga możliwe jest jedynie w stanie irracjonalnej ekstazy.

[8] Patrz "Nowa Solidarność", nr 10, kwiecień 1996; "Leibnizowskie korzenie Konstytucji Stanów Zjednoczonych".

[9] Przeciwnicy Benjamina Franklina, Robespierre oraz jego patron, hrabia Orleanu Filip "Egalite", reprezentowali we Francji interesy anglo-szwajcarskie. Traktat o wolnym handlu z Wielką Brytanią doprowadził pod kierownictwem Jacquesa Neckera do bankructwa Francji. Wolnomularskie kręgi wokół Robespierra i hrabiego Orleanu reprezentowały zdradziecką tradycję Fronde XVII w., której wyrazem byli francusko-szwajcarscy fizjokraci, np. Quesnay i Turgot.

[10] Typowym dla tego okresu był wydany przez Metternicha dekret Carlsbad Beschlusse 1818-1819, ustanawiający pro-feudalną tyranię na kontynencie europejskim.

[11] Savigny i Hegel kontrolowali Uniwersytet Berliński, starali się m.in. nie dopuścić, by Aleksander von Humboldt wprowadził nowoczesny program nauk ścisłych na Uniwersytecie. Humboltd zmuszony był habilitować czołowych niemieckich matematyków i fizyków w Pruskiej Szkole Militarnej, by umożliwić im wykonywanie zawodu wykładowcy.

[12] Ten zupełnie arbitralny dogmat dominuje i dzisiaj. Jest on sprzeczny z zasadami klasycznej kompozycji. J.S. Bach dokonał przełomowego odkrycia naukowego, dzięki ustanowieniu wokalnej i instrumentalnej polifonii, umożliwiającej kontrapunkt. Zasada inwersji kontrapunktowej wymaga od dyrygenta, by instrumenty nastrojone były zgodnie z C=256. Odkrycie Bacha umożliwiło Mozartowi zastosowanie przełomowej zasady zwanej przez światowej sławy skrzypka Norbeta Braininiego zasadą Motivfuehrung. Oznacza ona rozwój motywu muzycznego w ramach całej kompozycji, odróżnia klasyczną kompozycję od form romantycznych, reprezentowanych przez utwory Franza Lista czy Richarda Wagnera. Ostatnim kompozytorem stosującym tę zasadę był Johannes Brahms, wyraził ją w pełni w kompozycji Vier Ernste Gesaenge .

[13] Fryderyk Schiller, "Prawodawstwo Likurga i Solona"; rozważaną tu różnicę wyrażają anty-oligarchiczne idee Platona, których przeciwieństwem były nauki kierującego Ateńską Szkołą Retoryki Isokratesa, nauczyciela Arystotelesa. Popierał on tzw. model perski, czyli oligarchię.

[14] Stosunek między hipotezą a odpowiadającym jej formalnym (tzn. dedukcyjno-indukcyjną) zespołem tez oparty jest na warunku, że dane założenie może być tezą tego zespołu, tylko jeśli nie jest sprzeczne z definicjami, aksjomatami i postulatami stanowiącymi stojącą u podstaw danego zespołu hipotezę. Tak więc, jakakolwiek zmiana w zespole warunków, które reprezentuje hipoteza, zmienia warunki definiujące dane założenia jako tezy byłego zespołu tez.

[15] Termin Analysis Situs został wprowadzony przez Gottfrieda Leibniza; w późniejszym okresie często stosowany przez Riemanna. Jednakże metoda określana tym terminem byla stosowana i opisana już przez Johannesa Keplera. Jest ona "wyższa od matematyki", gdyż opiera się na koncepcjach powstających jedynie w obszarze indywidualnego poznania, gdzie odkrycia nowych zasad poddawane są eksperymentom w celu ich potwierdzenia.

[16] Błąd ten popełnił Leonard Euler, Joseph Lagrange, de Laplace, Augustin Cauchy, Hermann Grassmann, Rudolf Clausius, Lord Kelvin, Hermann Helmholtz, J.C. Maxwell, Lord Rayleigh, Bertrand Russell i in. Patrz L. LaRouche, "Jak Cauchy zniszczył Francję", EIR, 20.06.97.

[17] Antonio Conti kierował wywiadem weneckim, to on postawił Newtona na piedestale. W XIX w. "Newtoniści" przyznali niechętnie, że w rzeczywistości Newton nigdy nie wynalazł rachunku różniczkowego, był jedynie autorem złej parodii rachunku różniczkowego opracowanego wcześniej przez Leibniza. Zorganizowana przez Contiego apoteoza Newtona miała charakter polityczny. W owym czasie Leibniz był najbardziej wpływowym intelektualistą europejskim, jego popularność rosła również w osiemnastowiecznej Ameryce Północnej. W celu zdyskredytowania Leibniza jako naukowca Conti propagował siatkę kultu Newtona w kluczowych rejonach Europy. Voltaire był jednym z najważniejszych agentów Contiego w tym przedsięwzięciu, obok takich Malthusianistów (tzn. epigonów Giammarii Ortesa) na Uniwersytecie Berlińskim jak Maupertuis, Euler i in.

[18] Sekta znana we Włoszech i Francji pod nazwą katarowie; sięgała ona korzeniami, tak jak sekta bogomili, do kultu manichejskiego, ustanowionego z powodów polityczno-strategicznych przez jednego z cesarzy Bizancjum na terenie dzisiejszej Bułgarii. Sekta katarów istnieje do dzisiaj w południowej Francji.

* początek strony

* wróć do spisu treści